Mężczyzna poprosił o pomoc dla swojej 50-letniej żony. Stwierdził, że jest ona wyczerpana i nie może zejść ze szlaku o własnych siłach. Ratownicy zaproponowali, że przyjdą na miejsce i sprowadzą kobietę na dół.
Wtedy turysta stwierdził, że stan jego żony gwałtownie się pogorszył i ma ona dolegliwości sercowe. W takiej sytuacji TOPR-owcy podjęli decyzję o wysłaniu na miejsce śmigłowca. Kiedy ratownicy dotarli na miejsce i chcieli zabrać do śmigłowca kobietę - mąż turystyki, jej synowie i narzeczona jednego z nich zażyczyli sobie również transportu śmigłowcem.
TOPR śmigłowcem do zakopiańskiego szpitala przetransportował jedynie kobietę, której stan na szlaku miał się pogorszyć. W Zakopanem okazało się jednak, że miała jedynie podwyższone ciśnienie.
To nie pierwszy tego typu przypadek - nieoficjalnie wiadomo, że coraz częściej dochodzi do takich sytuacji w polskich Tatrach, jednak TOPR nie ma uprawnień do wyciągania konsekwencji wobec takich zachowań.