Kapt’n Kirk VIII, Geyikbayiri
Tego grudniowego dnia w Turcji niecierpliwie wyczekiwałem słońca, ponieważ, podobnie jak jaszczurki, zimą tęsknię za ciepłem na skale. Słońce wyszło jak na zamówienie, w czasie, kiedy było zrobione to zdjęcie i tylko na parę minut.

Fot. Christian Pfanzelt
Na ścianie czułam się jak Kapitan Kirk – tak też nazywa się droga, którą pokonywałam – pewna siebie przemierzałam rdzawobrunatną powierzchnię skały o dobrym tarciu. Białe ślady magnezji, podobne do małych galaktyk we wszechświecie, prowadziły mnie pokrytym naciekami łukiem prosto w tajemniczą wnękę, skąd wyprowadzał okap z widokiem na wszechświat. W ten sposób zakończyła się niesamowita podróż statkiem kosmicznym Enterprise…
W pamięci długo pozostanie mi jeszcze myśl o tym jednym miejscu, w którym, również w przewieszeniu, bez skrzywionego grymasu na twarzy, można pozostać przez dłuższy moment – na zawołanie fotografa lub, jak jaszczurki, z radości, jaką daje krótka chwila, kiedy wyjdzie słońce.
Anna Enrich
Góry, nr 3 (166) marzec 2008