facebook
 
nowy numer GÓR
 
 
 
 
 
szukaj
 
 
 
Nasz kanał RSS

TOPO Brama Morawska część 1

Jeżdżąc w połowie lat 90-tych ubiegłego stulecia namiętnie na naszą Jurę początkowo nawet  nie zastanawiałem się, gdzie wspinają się ludzi z leżących blisko miejsca mojego zamieszkania Ostravy, Opavy, czy Bohumina. 



Oczywiście, słyszałem i czytałem horrorystyczne opisy tego co się dzieje w czeskich piachach, ale instynkt samozachowawczy podpowiadał by się trzymać od tego z daleka.  Przychodziło mi to tym łatwiej gdy uzmysłowiłem sobie, ze w te piachy mam dalej i trudniej komunikacyjnie niż na Jurę. Jednak, pewnego dnia usłyszałem nazwę miejscówki leżącej niedaleko Opavy i na dodatek „niepiaskowcowej”. Brzmiała ona Kružberk!!!  Mają w tym czasie na koncie trochę  nowych dróg, liczne udane „wspinaczki na własnej” postanowiłem zobaczyć co to właściwie jest... Po akcji poszukiwawczej okazało się, że skały  nie leżą w bezpośredniej bliskości wsi Kružberk, lecz w pobliżu zapory wodnej  i dopiero wtedy dane było mi skosztować wspinania po czesku. Pojedyncze punkty, umiejętność zakładania własnej protekcji ( wszystko w innym wymiarze niż na Jurze), zlepieniec i długość dróg dawały do myślenia, ale równocześnie sporo satysfakcji po przejściu każdej linii niezależnie od jej wyceny. Jednak Kružberk to mały rejon i dosyć szybko stawał się nudnym. Na moje szczęście bywając często w Ostravie, w Hudy Sporcie kupowałem Montanę. W jednym z numerów natknąłem się na artykuł P. Piechowicza z Bohumina (dzisiaj świetny fotograf wspinaczkowy) opisujący wspinanie w Štramberku. Rejon w zasięgu jednodniowej akcji, wapień, różnorodność dróg to było to na co czekałem. Po dotarciu na miejsce okazało się, że nie samym wspinaniem okolica stoi. W Kopřivnicach obok fabryki Tatry znajduje się muzeum. Błędem by było tam  nie wstąpić. Śmiem twierdzić, że w naszym kraju nie ma tak wypasionej ekspozycji. Warto to zobaczyć.... . Pobliski Nový Jičin oferuje niesamowitą starówkę z lokalem Kreml na rynku  i pomnikiem bohatera „ludu uciskanego” rozbójnika Rumcajsa. Obok, w Starym Jičinie warto wspiąć się na wzgórze zamkowe by popodziwiać panoramę Bramy Morawskiej. Jednak klasą samą w sobie jest Štramberk. Pojawia się nagle zaraz za przemysłowymi Kopřivnicami  jak zjawa z dawnych wieków. Kapitalnie zachowana zabudowa, domy wciśnięte w wąską dolinę, klimatyczny ryneczek wybrukowany kocimi  łbami, dominująca na wzgórzu wieża (Truba), wszystko to stanowiło o ponadprzeciętności tego miejsca. Ale ja przecież przybyłem tutaj by się także (a może przede wszystkim) powspinać. Pomimo stosunkowo małego do przeczesania terenu musiałem poświecić parę chwil by zlokalizować skały. Najłatwiej poszło z największym sektorem, czyli Kamieniołomem. Po dotarciu do niego faktycznie okazał się starym, nieczynnym już obiektem gdzie pozyskiwano kamień stanowiącym własność prywatną. Ważnym było to, że właściciel jest przyjacielsko nastawiony do wspinaczy, a ceną za możliwość wspinania jest zachowanie z nim przyjacielskich kontaktów i wrzucenie do skarbonki „co łaska”. W odróżnieniu od skał w Kružberku drogi posiadały komplety punktów, co jednak nie oznaczało ciągłego przepinania liny z okolicy pasa nad głowę. Trzeba było odważnie wychodzić nad przeloty. Krawądkowy charakter dróg wymagał techniki i wytrzymałości . Szybko okazało się, że niektóre z nich mają po 40 metrów długości a na dodatek zdarza się urwać chwyt, lub stopień. Uwarunkowania te powodowały przygodowy charakter wspinania ponieważ drogi (a przynajmniej niektóre z nich) zmieniały się w sposób zauważalny i możliwym stawał się OS na linii, którą się nie dawno wspinało;-). Jednak po jakimś czasie byłem zmęczony bliźniaczym charakterem dróg  i zacząłem rozglądać się za czymś  innym. Nie musiałem szukać daleko! Na wyższym piętrze zauważyłem stosunkowo niedużą trójkątną ściankę... W odróżnieniu od okolicy była lita, słabo urzeźbiona i położona. Jednak nie była banalną. Jej rajbungowy charakter dał inny wymiar wspinaniu w tym rejonie. Szybko skompletowałem na niej drogi i na nowo przestudiowałem tekst Piechowicza w Montanie. Moim kolejnym celem stał się Váňův kámen! Ta samotnie stojąca skała o prawie całkowicie naturalnej rzeźbie oferowała inne doznania estetyczne niż Arboretum (Kamieniołom). Rzeźba na drogach faktycznie była naturalną poza jednym przypadkiem. Na linii  Železná pamiątkowa tablica ,a dokładnie jej górna krawędź stanowiła integralny chwyt drogi. Pokonując ją otwarłem sobie drogę do pokonania stopnia 8 w tym rejonie. Ostatnim sektorem (dostępnym do wspinania) jaki na mnie czekał był Dallas. Już sama nazwa powodowała ciekawość, a może niepokój. Faktycznie dobrze się stało, że poznałem go na końcu ponieważ masywny przewis robił wrażenie!!! Na dodatek rósł on razem ze ścianą od prawej do lewej oferując długie i trudne linie. Wszystko tutaj wymagało uwagi, powagi i szacunku. Dallas stanowił i stanowi wyzwanie oferując najtrudniejsze drogi Bramy Morawskiej.  Znając tajemnice Štramberku zastanawiałem się co (i czy) można jeszcze w okolicy odszukać w celach wspinaczkowych. I znowu za sprawą Montany zapoznałem się (początkowo teoretycznie) z kolejnym rejonem. Nazywał się Helfštýn. Jedno było niepokojące, na wszystkich zdjęciach teren był połogi!!! Lektura tekstu wyjaśniła sprawę. Helfštýn miał być unikatowym , rajbungowym rejonem oferującym drogi o trudnościach między 3, a 8. Nie pozostało nic innego jak osobiście zobaczyć o co w tym wszystkim chodzi. W tym przypadku musiałem zapuścić się  nieco dalej niż w okolice Kopřivnic. Jeszcze nie płatnym „szybkim ruchem” dotarłem do Lipnika nad Bečvou  i dalej przy pomocy mapy do Helfštýna. Wiedziałem, że skały położone są na stoku góry na której stoi zamek. Tylko chwilę czasu zajęło odszukanie niepozornego odbicia w lewo z asfaltu. Obchód rejonu spowodował zlokalizowanie czterech masywów. Faktycznie, wszystko było połogie. Ważnym elementem było dosyć dużo punktów tkwiących w ścianach. Wspinani okazało się wymagające. Na szczęście po zrobieniu „ kilku” dróg w Sarce wiedziałem coś o rajbungach. Jednak problem polegał na tym, że te włoskie to wapień, a tutaj był zlepieniec o całkiem innych właściwościach tarciowych. Trzeba był się z nim oswoić i przyzwyczaić do „ciekawych wycen”.  Szczęście co do morawskich odkryć mnie nie omijało i na początku XXw. nabyłem przewodnik „Moravske Skaly”. Dopiero wtedy tak naprawdę wiedziałem po czym w Štramberku i Helfštýnie się wspinam. Niestety, rejon Bramy Morawskiej w tej książce reprezentowały tylko te dwa rejony. Sytuacja ta zmusiła mnie do ich intensywnej eksploracji i równocześnie do regularnej lektury czeskiej prasy wspinaczkowej w nadziei, że coś nowego opiszą. Co ciekawe, chyba faktycznie na przełomie XX/XXIw popularne były tylko te dwie miejscówki, ponieważ indagowani ostrawscy i opawscy wspinaczkowi autochtoni o niczym innym nie wspominali. Z pomocą przyszedł mi  internet.  Poszukiwania w sieci zaowocowały informacjami i schematycznym topo nowego rejonu położonego pomiędzy , Štramberkiem  a . Helfštýnem. Był to Černotin -Hluzov. Dotarcie przez Hranice na peryferia zakładu ślusarskiego umiejscowionego na granicy miejscowości Černotin i Hluzov okazało się całkiem proste. Skały to dawny kamieniołom z ładnym wyborem całkowicie ubezpieczonych dróg. O dziwo, przeloty osadzono stosunkowo gęsto! Formacje, głównie spionowane płyty. Niby nic nadzwyczajnego, ale pierwsze wspięcia dają posmakować tego co tu „jest grane”. Rzeźba to głównie różnego rozmiaru krawądki wymagające silnych palców, wytrzymałości i techniki. Wyceny okazują się raczej z tych „czeskich” i wiadomo, że o ładny OS, czy „cyfrę” będzie trudno. Rejon leży blisko Štramberku, jednak tutejszy wapień oferuje inny rodzaj wspinania. Moja pierwsza wizyta zbiegła się z mocnym upałem, więc Černotin-Hluzov dał nam „popalić”. Nie zniechęciło mnie to jednak do niego. Wspinanie tam to dobra szkoła charakteru i motywacji. Może miejsce nie jest  z tych porywająco estetycznych, ale z pewnością ciekawe wspinaczkowo. Drogi między 5 a 8 oferują całkiem ciekawe trudności i jest na czym działać. Zwolennicy przepisów będą zawiedzenie, ale dla maniaków pionowych płyt to miejsce godne poznania. Po poznaniu Černotina  w którym króluje wapień miałem do dyspozycji alternatywę (oczywiście w małej skali) Jury. Logika kazała oczekiwać odkrycia kolejnego podobnego rejonu, jednak stało się inaczej. I znowu (po raz trzeci) Montana okazała się niezastąpionym źródłem informacji. Artykuł o odnowieniu asekuracji i wyczyszczeniu skał w Potštáciebył tym na co czekałem. Kilka lat wstecz krążyliśmy po tej okolicy z mapą turystyczną w ręku próbując zlokalizować Skalne Miasto. Udało nam się odszukać kilka małych i nieefektownych kamieni oraz porozmawiać z autochtonem, który podsumował sytuację słowami „wszystko to zdewastowane”. Miał co prawda na myśli ruiny pobliskiego zamku ponieważ na temat skał, na które „lezą horolezcy” nic nie wiedział. Dzisiaj nie jestem pewien jaki był stan jego umysłu ponieważ  udało nam się go „pochwycić” w pobliżu gospodu „U Tłustego Jana”, a jak powszechnie wiadomo w Czechach do tego typu obiektów raczej na „mineralną bez gazu” się nie chodzi. Tym razem namiary zamieszczone w artykule były precyzyjne i trafiliśmy bez problemu. Cały rejon to dwie całkiem okazałe skały o rewelacyjnej (nowej) jak na standardy czeskie asekuracji, Ładna, tarciowa skała o przyjemnych krawądkach i ciekawe linie dróg były po raz kolejny czymś nowym wśród rejonów Bramy Morawskiej. Wybór dróg pod względem trudności może nie był powalający (3 – 7+), ale ich charakter, oraz ciekawe trudnie miejsca były z pewnością tym co stanowiło siłę tych skał. Jednak największym rarytasem rejonu uznałem dwa TRAD-owe zacięcia o pięknych geometrycznych liniach.  Ciekawą sprawą jaką w Potštácieudało mi się zaobserwować to duża ilość kamieni mogących być ciekawymi problemami bulderowymi. Nikt jednak ich nie czyścił, ani się po nich nie wspinał. Zacząłem zastanawiać się gdzie w takim razie autochtoni bulderują na świeżym powietrzu. Odpowiedź była zaskakująca. Wspinali się po bunkrach w rejonie Darkovic. Mając ładne kamienie wspinali się po betonie! To było faktycznie zgodne z czeskim poczuciem humoru! Przez kolejne kilka sezonów Štramberk, Černotin-Hluzov, Helfštýn i Potštát  regularnie odwiedzałem przy równoczesnym zainteresowaniu się Jesenikami. Cały jednak czas czekałem na nowe „odkrycie” w Bramie Morawskiej. W końcu 2010r. stałem się posiadaczem całkiem nowych „Moravskich Skał”. Mogłem skonfrontować swoją wiedzę o tym terenie z najnowszym opracowaniem Czechów. Naprawdę jest bardzo dobre i w kilku miejscach byłem zaskoczony, lub zdziwiony. Niestety, nie było w nim żadnego nowego rejonu na linii Ostrawa – Ołomuniec. Jednak  cały czas mam nadzieję, że nie wszystko dla wspinaczy zostało tam odkryte. I faktycznie tak się stało. Na peryferiach Tynu czescy wspinacze dokonali rewitalizacji dawnego kamieniołomu o nazwie Gabrielka który oferuje kilkadziesiąt dróg o zróżnicowanym charakterze tak pod względem, formacji, trudności i długości. Nie trwało długo gdy tam zawitaliśmy. I to było to! Trochę przypominało wspinanie Potštát  ale tylko trochę. Przyjemne tarcie, rysy, krawądki o różnej wielkości pozwalały cieszyć się kolejnych dróg. Na dodatek w razie potrzeby zmiany rejonu w kilka minut przy pomocy samochodu można było być na helfstyńskich rajbungach. Jednak las  między Tynem a Hranicami nadal ma w zanadrzu kolejne niespodzianki. Jedną z nich jest Lipová Skalka. Nie jest to wielki obiekt ale cisza i znowu trochę inna specyfika wspinania niż na Gabrielce to walory dla których warto się kawałek przespacerować. Teraz znowu czekam na odkrycie kolejnej wspinaczkowej tajemnicy tej części Moraw.


1 | 2 | 3 | 4 |
Więcej nowości i ciekawych artykułów znajdziesz na naszym nowym serwisie: www.magazyngory.pl
 
Kinga
 
2024-08-08
WSPINACZKA SPORTOWA
 

Na bałkańską nutę - wspinanie w Albanii, Czarnogórze i Macedonii

Komentarze
0
 
 
Piotr Gruszkowski
 
2024-07-25
WSPINACZKA SPORTOWA
 

Dwoista Turnia gotowa do wspinania!

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-07-19
WSPINACZKA SPORTOWA
 

Jurajskie Top 10

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-07-03
WSPINACZKA SPORTOWA
 

Black Diamond przedstawia – Doubloons

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-06-14
WSPINACZKA SPORTOWA
 

Piętnasty Memoriał Andrzeja Skwirczyńskiego już za Nami!

Komentarze
0
 
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com