Zaraz po dotarciu do bazy Langtang Lirung szwajcarscy ratownicy dzięki pogodzie zezwalającej na odbycie lotu ruszyli do akcji.
Ratownicy pod Langtang Lirung
W trakcie trzygodzinnego lotu poszukiwawczego pilot-ratownik Robert Andenmatten zauważył ciało Humara znajdujące się na wysokości 5600 m – 700 metrów niżej niż się tego spodziewano. Simon Anthamatten po wykonaniu 25-metrowego zjazdu dostał się do miejsca, w którym znajdował się Słoweniec. Niestety mógł stwierdzić tylko, że Tomaž nie żyje. Po podczepieniu ciała do liny śmigło odleciało do bazy zostawiając ratownika w ścianie. Po godzinie śmigłowiec wrócił i również za pomocą liny ewakuował Szwajcara ze ściany. Prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się, co się dokładnie stało. Ratownicy zakładają, że zdający sobie sprawę z powagi sytuacji i realnej groźby, iż pomoc do niego nie dotrze, Tomaž, mimo złamanej nogi, próbował samemu wycofywać się ze ściany.
Tomaž Humar miał czterdzieści lat. Pozostawił żonę Sergeje i dwójkę dzieci.
Humar był od prawie dwudziestu lat w ścisłej światowej czołówce, jeśli chodzi o alpinizm, a później również himalaizm. Miał on na swoim koncie setki trudnych alpejskich dróg zarówno letnich jak i zimowych. Wspinaczek tych nie sposób wszystkich wymienić. Skupimy się tylko i wyłącznie na wyprawach, jakie na swoje konto zapisał ten niesamowity wspinacz.
Tomaž Humar pierwszy raz pojechał w Himalaje w 1994 roku, miał wtedy 25 lat. Wraz z partnerami z wyprawy słoweńskiej wytyczył wtedy nowy wariant na południowo-zachodniej ścianie Ganesh V (6989 m n.p.m.).
Rok później, w samotnym ataku z ostatniego obozu (wyprawa działała w tradycyjnym stylu), zdobywa swój pierwszy ośmiotysięcznik - Annapurnę l (8091 m n.p.m.). Podczas tej wyprawy Tomaž spędza trzy dni powyżej 7500 m.
Rok 1996 przynosi pierwsze duże sukcesy. Najpierw w towarzystwie Vanja Furlana, wytycza w stylu alpejskim nową drogę na północno-zachodniej ścianie Ama Dablam (6828 m). Linia, która została poświęcona pamięci Słoweńca Stane Belak – Šrauf, została wyceniona na maks. VI 90° (V, 70° A2+), 1650 m. Za wytyczenie tej drogi zespół został uhonorowany najważniejszą światową nagrodą w środowisku wspinaczkowym - Złotym Czekanem (Piolet d’Or).
W tym samym roku na jesieni Humar wraca do Nepalu. Tym razem celem dużej wyprawy słoweńskiej jest dziewiczy szczyt Bobaye (6808 m). W samotnej wspinaczce w stylu alpejskim Tomaž wytycza nową linię
Golden Heart, V 85° (50-70°), 2500 m. Drogę tę dedykuje swojej żonie. Zejście ze szczytu następuje inną linią – Słoweniec wycenia ją na V+ 90°, (50-70°). Dedykowana ona jest partnerowi z mającej miejsce parę miesięcy wcześniej wspinaczki na Ama Dablam - Vanji Furlana, który zginął latem 1996 r. podczas wspinaczki w Alpach Julijskich.
Kolejny rok to rok triumfu i tragedii.
Podczas kolejnej wyprawy do Nepalu Humar postanawia zdobyć trzy szczyty: Lobuche East (6119 m), Pumori (7165 m) i Nuptse (7742 m). Partnerem podczas tej wyprawy jest jego wielki przyjaciel, jeden z najlepszych alpinistów w historii - Janez Jeglič (podczas dwóch pierwszych wspinaczek towarzyszy im również dobrze znany polskim himalaistom Meksykanin, Carlos Carsolio). Na wszystkich drogach wspinano się w stylu alpejskim. Na Lobuche East pokonano północno-wschodnią ścianę drogą, która zyskała nazwę
Talking about Tsampa V - VI 85° (50 - 70°), 900 m.
Na Pumori zespół pokonał południowo-wschodnią ścianę. Wspinaczka odbyła się nowym wariantem do
Drogi Francuskiej 50 - 90°.
Ostatnia wspinaczka ma miejsce na zachodniej ścianie Nuptse. Po osiągnięciu północno-zachodniego wierzchołka bardzo trudną i niebezpieczną drogą wycenioną na 90° V (50-70°, IV- V), 2500 m, Słoweńcy rozpoczynają zejście. Niestety, dochodzi do tragedii. Idący jako drugi Jeglič nagle znika – prawdopodobnie zostaje zdmuchnięty przez huraganowy wiatr. Humar długo nie może się pogodzić ze śmiercią przyjaciela. Jak mówi później w wywiadzie, to wtedy dochodzi do wniosku, iż ponieważ wybierane przez niego wspinaczki są aż tak ryzykowne, to powinien wspinać się sam: w ten sposób nie będzie nikogo narażać.
W 1998 roku Słoweniec postanawia odpocząć od gór wysokich. Wybiera się w Yosemity. Tam w ciągu trwającej piętnaście dni wspinaczki, oczywiście samotnej, dokonuje pierwszego solowego przejścia drogi
Reticent Wall VI., 5.9, A5. W tamtym okresie była ona uważana za najtrudniejszą linię na ścianie El Capitana (czwartego przejścia solowego tej drogi dokonał w 1999 r. Jacek Czyż).
W 1999 r. Humar przechodzi samotnie podczas trwającej osiem dni wspinaczki nową drogę na południowej ścianie Dhaulagiri (8167 m). Ta pełna obiektywnych zagrożeń, bardzo trudna technicznie ściana była przez wielu ekspertów uważana za ostatni wielki problem w Himalajach. Reinhold Messner, człowiek, który jako pierwszy zdobył wszystkie ośmiotysięczniki, powiedział wtedy, iż tym przejściem Humar wprowadza himalaizm na nowy, nieznany dotychczas poziom.
Przejście to jest pierwszą wspinaczką Humara, która posiadała tak potężną oprawę medialną - strona internetowa, relacje na bieżąco, masa sponsorów. Tomaž staje się najbardziej rozpoznawalnym wspinaczem w Słowenii.
Rok później podczas prac remontowych Tomaž ulega wypadkowi. Ma poważne złamania, traci dużo krwi. Uraz jest na tyle poważny, że zostaje cudem odratowany, ale zdaniem lekarzy może mieć problemy z chodzeniem.
W styczniu 2004 r., po okresie ciężkiej i uczciwie przepracowanej rehabilitacji Tomaž, tym razem wraz z partnerem, wytycza kolejną nową drogę na południowej ścianie najwyższego szczytu Ameryki Południowej - Aconcagua (6960 m n.p.m.). Wspinaczka jest bardzo trudna i niebezpieczna. Tomaž po raz kolejny publicznie deklaruje, iż raczej powinien się wspinać sam, gdyż nie chce narażać partnerów.
Wcześniej, latem 2003 r., ma miejsce pierwsza próba Humara na słynnej, ponad czterokilometrowej ścianie Rupal na Nanga Parbat (8125 m n.p.m.). Fatalne warunki pogodowe jak i śniegowe niweczą plany.
Rok 2004 to próba wytyczenia nowej drogi na północnej ścianie Jannu (7464 m n.p.m.).
Wiosną 2005 roku Tomaž i Aleš Koželj – partner ze wspinaczki na Aconcagua, pokonują w stylu alpejskim północną ścianę Cholatse (6440 m n.p.m.). Początkowo myślą, iż wytyczyli nową linię. Jak się okazuje, było to praktycznie powtórzenie (z małym wariantem)
Drogi Amerykańskiej.
W tym samym roku Humar po raz kolejny wybiera się na ścianę Rupal. Podczas samotnej wspinaczki zostaje dosłownie osaczony przez spadające lawiny w lodowym labiryncie na wysokości około 6400 m. Cudem udaje mu się zejść na wysokość 5900 m. Niestety stąd nie jest już się w stanie ruszyć. Przez telefon satelitarny prosi o pomoc. Nielotna pogoda sprawia, iż dopiero piątego (!) dnia możliwa jest akcja ratunkowa z użyciem śmigłowca armii pakistańskiej
(nius). Ponieważ również i ta wyprawa miała ogromną oprawę medialną, poprzez relacje internetowe i telewizyjne na żywo, akcją ratunkową przez kilka dni żyła cała Słowenia, a także wszystkie światowe serwisy wspinaczkowe. Nic więc dziwnego, iż wydarzenie to wzbudziło bardzo wiele kontrowersji. Pojawiły się zarzuty, iż to medialność całego przedsięwzięcia oraz presja sponsorów Humara sprawiły, iż mimo niesprzyjających warunków w ścianie, zdecydował się on na rozpoczęcie ryzykownej wspinaczki. Parę osób postawiło też Słoweńcowi pytanie, czy skoro boi się, iż wybierane przez niego drogi są za niebezpieczne dla jego partnerów, to czy nie przeszkadza mu, że podczas akcji ratunkowej tyle innych osób musiało ryzykować swoje życie? Pytanie pozostało bez odpowiedzi.
Po całym zajściu Humar przestał aktualizować swoją stronę internetową. Ograniczył kontakty z mediami i swoimi sponsorami. Nie przestał się jednak wspinać...