W ostatnim numerze GÓR mogliście przeczytać dwa bardzo dobre materiały dotyczące polskich wspinaczek, które miały miejsce w mekce Granitu, jaką niewątpliwie jest Dolina Yosemite. Opisywały one wydarzenia sprzed kilku miesięcy – z sezonu wiosennego. Jak nietrudno się domyślić, Camp 4 – główna siedziba przybywających do Doliny z całego świata wspinaczy – na początku września zapełnił się ponownie. Pojawili się tutaj także bracia Alex i Thomas Huberowie, którzy przyjechali zakończyć swoją, trwającą już trzy lata batalię o ustanowienie nowego rekordu czasowego na najsłynniejszej skalnej drodze Yosemitów, a być może (jak twierdzi wielu) i świata, mianowicie The Nose.

Alex i Thomas Huberowie. Fot. Piotr Drożdż
Przypomnijmy, Huberowie swoją próby pobicia rekordu, który wynosił 2 godz. 48 minut 55 sekund i został ustanowiony 29 września 2002 roku przez doborowy zespół (Hans Florine i Yuji Hirayama), rozpoczęli jeszcze jesienią 2005 roku. Ponieważ całe to przedsięwzięcie miało zostać sfilmowane (i zostało, film pod tytułem „Am Limit” powoli wchodzi do dystrybucji) była to poważna i czasochłonna akcja, przy której zostało zatrudnionych wielu dalszych i bliższych znajomych tego sympatycznego rodzeństwa. Z logistycznego punktu widzenia też nie było to za łatwe zadanie – począwszy od konieczności uzyskania wielu pozwoleń od Parku Narodowego, poprzez mieszkanie poza jego obrębem (by nie przekraczać siedmiodniowego limitu pobytu w parku), a skończywszy na problemach związanych z technicznymi aspektami (mówimy o drodze, która ma kilometr długości i znajduje się na największych skalnym monolicie świata) – nakręcony materiał miał być bowiem atrakcyjny nawet dla laików (takie jest założenie tego dokumentu).
Prace w 2005 musiały zostać zakończone, gdyż wypadkowi, na szczęście nie poważnemu, uległ Alex, który spadł podczas wspinaczki bez asekuracji na znajdującym się naprzeciw El Capiatana Cathedral. Alex wraz z operatorem chcieli wynieść tam sprzęt w celu zrobienia dobrych ujęć – jego kilkunastometrowy lot z urwanym chwytem skończył się tylko zwichnięciem nogi.
Huberowie opuszczali Dolinę w nie najlepszych humorach, pomimo iż w swoim premierowym przejściu Nosa ustanowili prawdopodobnie rekord onsightowego przejścia tej linii, gdyż pokonali ją w czasie około 8,5 godziny, to po miesięcznych pracach i patentowaniu udało im się zejść „tylko” ciut poniżej pięciu godzin.
Kolejny rok to kolejne próby, tym razem przerwane przez dość poważny lot Thomasa, który skończył się poważnymi potłuczeniami. Miało to miejsce na wyciągu prowadzącym przez Great Roof, a bracia stosowali wtedy metodę „Short Fixingu”, w związku z tym można stwierdzić, iż lot i tak zakończył się szczęśliwie.
W tym roku bracia w Dolinie pojawili się w połowie września. Tym razem bez całej ekipy filmowej – film już był skończony, należało więc tylko postawić „kropkę nad i”.
Po kolejnych czterech (!) przejściach treningowych (wszystkie poniżej czterech godzin), czwartego października Huberowie uderzyli, by po raz kolejny zapisać się w historii tej ściany. Gdy dotarli do drzewa, które uznawane jest za koniec The Nose stoper wskazywał 2 godziny 48 minut i 35 sekund. Czy to był nowy rekord? Tego w tym momencie nie widział nikt, ponieważ w doniesieniach po przejściu Florine’a i Hirayamy funkcjonowały dwa czasy 2.48.30 oraz 2.48.55. Szybki telefon do Frorine’a wyjaśnił sprawę – pierwszy czas to ten, który zanotował jego zespół po dotarciu do ostatniego stanowiska na The Nose. Jednak ponieważ tradycja nakazuje liczyć czas do wspomnianego wyżej drzewa (do niego zakłada się poręcz, by spokojnie wyjść ze ściany z ciężkim worem transportowym podczas tradycyjnego kilkudniowego przejścia), to do tamtego czasu doliczyli kolejne 20 sekund.
Stało się więc jasne, Huberom udało się zrealizować ich marzenie. Jednak zamieszanie z ustaleniem czasu poprzedniego rekordu sprawiło, iż cztery dni później podczas swojego ostatniego dnia pobytu w Dolinie, bracia, już na spokojne, spróbowali ponownie.
Po raz pierwszy na dużych odcinkach drogi wspinali się symultanicznie (przypomnijmy, iż Hans z Yujim całą drogę pokonali stosując tę metodę). Mieli mniej zespołów w ścianie, a poza tym udało się je minąć bardzo sprawnie. Zdaniem obserwujących tę wspinaczkę Huberowie wspinali się jakby spokojniej, wolniej, ale przez to popełniali mniej błędów (nie zgubili np. – tak jak 4 października – ławeczki do podchodzenia). Jedyną chwilą grozy był moment, kiedy Alex, prowadząc ostatni wyciąg, biegnący przez onitowane przewieszenie, nie trafił nogą w stopień ławeczki i zawisł na jednej ręce z 25-metrowym luzem na linie biegnącym do stanowiska („zalety” metody „Short Fixing”).
Gdy skonany Thomas dosłownie dobiegł do stanowiskowego drzewa, stoper wskazał 2 godziny 45 minut i 45 sekund – czy ten imponujący nowy rekord utrzyma się długo? Pomimo wypowiedzianych pół żartem-pół serio zapowiedzi Florine’a, iż musi w końcu „wrócić do gry” i pokazać, na co go naprawdę stać, wydaje się, iż z czasowym rekordem na Nosie zbliżamy się do wyniku, jaki osiągnęliśmy w biegu na 100 metrów – o wiele szybciej chyba już się nie da...
Góry 10 (161) 2007


(kg)