Pytał: Maciek Ciesielski
Na początku gratulujemy udanej i bardzo krótkiej :) wyprawy do Patagonii. Czy kiedykolwiek przypuszczałeś, iż zdobycie Torre Egger zimą przyjdzie wam stosunkowo łatwo? Oczywiście mam na myśli to niesamowite okno pogodowe tuż na początku wyprawy.
To była moja dwunasta wyprawa do Patagonii, więc znam tamtejsze realia i nie spodziewałem
się, że ten projekt zostanie zrealizowany tak szybko. Wiem, ile szczęścia mieliśmy z bardzo stabilnymi warunkami w górach – do tego należy dodać okno pogodowe i moje doświadczenie z letnich wspinaczek na Torre Egger. Ta kombinacja jest wyjaśnieniem, dlaczego nam się udało.
Stephan Siegrist
Fot. Thomas Senf
Powiedz nam coś na temat drogi, którą się wspinaliście? Czy to były jakieś wasze nowe warianty, czy też istniejąca linia? Jakie były jej trudności i charakter?
Linia, którą się wspięliśmy, to kombinacja dróg
Włoskiej i
Titanic połączonych trzema nowymi wyciągami. Ponieważ było to zimowe wejście, musieliśmy się liczyć z typowymi dla tej pory roku problemami logistycznymi – takimi jak obecność lodu, krótkie nasłonecznienie ściany oraz lokalizacja biwaków.
Masz już na swoim koncie pierwsze zimowe wejście na Cerro Torre, teraz Torre Egger. Latem byłeś na wszystkich turniach Cerro, czy chciałbyś je też zdobyć zimą?
Mój związek z turniami Torre to długa i wyjątkowa historia, a moje pomysły jeszcze się nie wyczerpały.
Pozostając w Patagonii, nie mogę nie zadać pytania na temat sprawy, która wzbudzała wiele emocji w środowisku wspinaczkowym – chodzi oczywiście o osadzenie spitów na Cerro Torre przez ekipę Davida Lamy. Rozmawiałeś z nim na ten temat?
David to mój dobry przyjaciel, znam go od momentu, kiedy jeszcze nosił pieluchy – no dobra, może nie aż tak długo, ale naprawdę od bardzo dawna. Jego kariera wspinaczkowa ewoluowała od wspinania czysto sportowego do stawiania kroków w świecie wspinania alpejskiego. Ta transformacja wiązała się z wieloma wzlotami i upadkami, David musi się jeszcze sporo nauczyć. Bardzo dużo rozmawiałem z nim o współpracy z Red Bullem i jego projekcie na Cerro Torre. Doskonale zna moje zasady etyczne, moją opinię i moje zdanie – zarówno jako alpinisty, jako sportowca i jako przyjaciela.
Masz na swoim koncie kilkanaście udanych wypraw i takie sukcesy, jak na przykład wytyczenie nowej drogi na Thalay Sagar. Czy jest jakaś wyprawa, którą wspominasz szczególnie? Może dlatego, że było wyjątkowo trudno, bardzo niebezpiecznie, a może było ona po prostu spełnieniem twoich wspinaczkowych marzeń?
Dobry strzał, bo faktycznie bardzo lubię Indie. Jeden ze szczytów, który najbardziej utkwił mi w pamięci to Arwa Tower – aby zrealizować ten projekt, spędziliśmy w ścianie siedem dni, walcząc z okropną pogodą, chorobami i uciekającym czasem.
Jesteś jednym z najwszechstronniejszych wspinaczy na świecie. Dodatkowo, bardzo dużo wyjeżdżasz, a ostatnio zacząłeś jeszcze uprawiać skoki B.A.S.E. Zdradź nam sekret, jak to wszystko łączysz? Chyba musisz się cały czas wspinać albo trenować :). Czy poza byciem zawodowym wspinaczem uprawiasz jeszcze jakiś zawód?
Możliwości działania w górach nie mają ograniczeń, a Base Jumping zawsze bardzo mnie interesował. Dla mnie jest on przedłużeniem tego, co robię jako alpinista i tym, co sprawia mi przyjemność. Jestem profesjonalnym wspinaczem, co oznacza dwie rzeczy: po pierwsze – mogę z mojej pasji uczynić zawód i z niej żyć, a po drugie – muszę się zająć także związaną z tym robotą biurową i logistyczną. Staram się utrzymać między nimi równowagę, chociaż często zdarza się, że któraś przeważa. Czasami, pomiędzy wspinaniem a pracą biurową, zajmuję się przewodnictwem
wysokogórskim.
W naszym dość dużym kraju wspina się tak naprawdę mały procent społeczeństwa, dodatkowo wspinaczka jest postrzegana jako zajęcie bardzo niebezpieczne i generalnie niezrozumiałe. Jak ta sytuacja wygląda w Szwajcarii – kraju, jakby nie było, o wielkich korzeniach alpejskich?
W Szwajcarii wspinanie jest uważane za część naszej kultury. I stało się czymś, co ludziom kojarzy się z Alpami. Tutejsi mieszkańcy wcale nie uważają go za coś bardzo niebezpiecznego – wydaje mi się, że po prostu zaakceptowali je takim, jakie jest.
Analizując ilość twoich wizyt w Patagonii, można dojść do wniosku, iż lubisz wspinanie w granitowych rysach. Mimo to nie znalazłem informacji o twojej działalności w Yosemitach – nie ciągnie cię do tej mekki skalnej wspinaczki wielkościanowej?
To prawda – lubię wspinanie w rysach. I byłem nawet dwa razy w Yosemitach – jednak tam jest mnóstwo ludzi i wspinaczy – jak dla mnie za dużo. Jest na świecie tyle innych miejsc, gdzie możesz znaleźć wspaniałe rysy do wspinania!!!
Ciąg dalszy wywiadu oraz więcej informacji o Torre Egger w: GÓRY, nr 9 (196) 2010