Rok 1979 przyniósł ważne wydarzenia. Po pierwsze: to historyczna zima. Po drugie: start polskiej zimowej wyprawy na Mount Everest . O swoich urodzinach nie wspomnę. Oczywiście o wszystkim dowiedziałem się z biegem lat, bo urodziny to nie wszystko. Cała heca zaczyna w miarę rosnącej świadomości, kiedy „Everest” każdego z nas, nabiera wyrazistych kształtów, a atak szczytowy ciągle przed nami. Leszek Cichy zdobył rzeczywisty szczyt, zwany Dachem Świata. Zrobił to zimą wspólnie z Krzysztofem Wielickim.
Podczas spotkania wielokrotnie wracał do tej wspinaczki, jak również do innych, jakie odbył w Himalajach. Nie mogło zabraknąć nawiązania do legendarnej wyprawy z 1924 r., a przyczynkiem do tego stał się film i książka pt. „Zaginiony”. To rekonstrukcja wydarzeń skrywających największą zagadkę współczesnego himalaizmu – kto pierwszy postawił stopę na Evereście: Hillary i Norgay w 1953 r. czy Mallory i Irvine prawie 30 lat wcześniej? Dziś większość zainteresowanych tematem uważa, że Mallory’emu i Irvine’owi nie mogło się udać z wielu powodów. Leszek Cichy w przedmowie przytacza następujące powody: a) zbyt trudna droga związana z drugim uskokiem grani i 30-metrową ścianą na wysokości 8570 m, b) brak śladów bytności człowieka na szczycie, c) miejsce znalezienia zwłok Mallory’ego. Z drugiej strony Mallory nie miał zdjęcia żony, które obiecał zostawić na szczycie. Nie wyjaśniona legenda trwa nadal i nie ma stuprocentowej pewności. Na pewno wyprawa z 1924 roku jest wzorem dla wielu pokoleń himalaistów.
Mount Everest przez wiele lat uznawany za górę bogów wydawał się nie do zdobycia, a jednak w końcu się udało. W związku z tym padło pytanie, jak wysoko byłby w stanie wejść człowiek, gdyby istniały wyższe góry? Leszek Cichy mówił tu o problemie wysokości, a ściślej mówiąc o mniejszej ilości tlenu na wysokości, jako jednym z głównych problemów w zdobywaniu wysokich gór. Bardzo ważna jest dobra aklimatyzacja, aby organizm mógł się zaadoptować. Zbyt szybkie przemieszczenie na wysokość np. 5000 m n.p.m. dla 90% ludzi oznacza śmierć. Gdyby Everest był wyższy o 300 m lub 400 m, to nie udało by się wejść nie tylko bez tlenu, ale też bez dodatkowego kombinezonu – tak twierdzi Leszek Cichy podpierając się nauką. A w mojej głowie od razu pojawiły się pytania retoryczne: co wymyśliłby człowiek, gdyby zaszła taka potrzeba? Jakie bariery jeszcze jesteśmy w stanie pokonać?
Działalność górska, zwłaszcza w górach wysokich takich jak Himalaje, wymaga odpowiedniego przygotowania. W świecie himalaistów istnieje wiele teorii i sposobów przygotowania. Leszek Cichy zwrócił uwagę na fakt, że wyprawy z reguły przygotowywane są przez uczestników, co wymaga nieustannego bycia w ruchu. Już na wyprawie, samo dojście do bazy jest bardzo dobrym treningiem, ponieważ karawana czasami trwa kilka tygodni. To wpływa na przygotowania kondycyjne i jednocześnie zapewnia dobrą aklimatyzację. W górach nie ma nic jednoznacznego, również przygotowanie musi być dostosowane do potrzeb, oczekiwań i celów jednostki.
Nie mogło zabraknąć wątku tatrzańskiego. Leszczek Cichy opowiadał, jak na rok przed maturą wybrał się z bratem w góry. Pierwotnie mieli jechać do Nowego Targu i wejść na Turbacz, ale udali się do Zakopanego i weszli na Kopieniec Wielki. Z tego miejsca Leszek pierwszy raz zobaczył góry i już wtedy wiedział, że będzie się wspinał. Na studiach zapisał się do klubu alpinistycznego „303”. A jego pierwszym szczytem tatrzańskim było zimowe wejście na Mnicha.
„Człowiek, którego pasją są góry wiedzie życie równoległe” – tym stwierdzeniem Leszek Cichy zakończył spotkanie. Jedno życie to dom i rodzina, a drugie to wielomiesięczne wyprawy i góry, które są odskocznią od codzienności.
Ciągle pozostają zimą do zdobycia trzy szczyty: Broad Peak, Nanga Parbat i K2. Właśnie trwają przygotowania do zimowej wyprawy na Broad Peak, której kierownikiem będzie Krzysztof Wielicki.
Marcin Kuś
Żródło: http://www.360stopni.org/ , http://polskihimalaizmzimowy.pl/