12.09.2009
Odnaleźliśmy jednakże w Nylam prysznic, gdzie za kilka dolarów można było się wykąpać w ciepłej wodzie. Od razu lepiej... To taki ostatni prysznic przed bazą. W hostelu takiego nie uświadczysz. Ostatnia noc wcale nie należała do udanych, każdy z naszego 4-osobowego zespołu albo cierpiał na ból głowy, albo miał problemy z żołądkiem po tutejszym jedzeniu.
W Nylam spotkaliśmy kilka ekip, które też ruszają pod Shisha Pangma lub Cho Oyu. Jedna z nich jest ekipa Edurne Pasaban, która udaje się na południową ścianę. Spędzamy tu razem czas, głównie podczas kolacji. Inna ekipa to Horia (nie pamiętam nazwiska) i Alex Govan z Rumunii, którzy też jadą na północną ścianę, podobnie jak my. W bazie najprawdopodobniej znajdują się też Juanito Orizabal i Carlos Pauner. W mojej ekipie znajduje się Endrew z Australii, Neil z Walii i ja. Jest jeszcze dziewczyna Neila - Angielka, która nie będzie się wspinać, ale pilnować bazy, kiedy będziemy w obozach u góry. Pozwolenie dzielimy jeszcze z dwiema osobami ze Szwecji, które już są w bazie. Będą stanowić oddzielny zespół wspinaczkowy.
Jutro rano wyjeżdżamy bezpośrednio do bazy chińskiej, która jest położona na około 5 tys. metrów. Tam spędzimy ze 2-3 noce, by nabrać aklimatyzacji przed dotarciem do bazy głównej.
kingabaranowska.com