14.09.2009
Trudny proces aklimatyzacji trwa. Luis (dziewczyna Neila) rozłożyła się doszczętnie. Leży w namiocie i wychodzi tylko do toalety (chciałoby się napisać śmierdzącego wydzielonego miejsca, zwanego toaletą). Reszta też tak sobie. Po każdym posiłku przewraca nam się w żołądku, na szczęście nie biegamy do kibelka aż tak często. Głowy też za bardzo nie bolą. Ale dla pewności chlapnęliśmy, ja i Andrew, po łyku jakiegoś wysokoprocentowego trunku. Może pomoże na żołądek. Andrew dostał go od przyjaciela z Macedonii. Dziś został sprowadzony, na koniu, z bazy Carlos Pauner z Hiszpanii. Z wielką boleścią na twarzy. Aż żal ściskał serce. Stanął na kamieniu, idąc do obozu I, ten się przechylił, Carlos upadł i złamał dwa, albo trzy żebra. Bardzo blisko wątroby. Zjechał półprzytomny, bo nafaszerowany silnymi narkotycznymi, środkami przeciwbólowymi. Stąd zabrał go jeep bezpośrednio do Kathmandu. Jego wyprawa już się skończyła. Miał łzy w oczach, kiedy go żegnałam. Znamy się z kilku poprzednich wypraw.
kingabaranowska.com