O zaginięciu taternika powiadomili TOPR pracownicy schroniska znad Morskiego Oka. Grupa ratowników wyruszyła na miejsce, z którego mężczyzna prawdopodobnie rozpoczął wspinaczkę. Jednocześnie z bazy wyleciał także śmigłowiec TOPR-u, umożliwiający prowadzenie poszukiwań z góry.
- Ciało wypatrzyliśmy z pokładu śmigłowca u podstawy tej drogi, na której według książki wyjść schroniska miał się wspinać - mówi biorący udział w akcji ratownik TOPR-u Jan Gąsienica Roj. - Prawdopodobnie, gdy kończył wspinaczkę i schodził do schroniska, został porwany przez schodzącą lawinę. Tak można wywnioskować ze śladów - kontynuuje ratownik.