Głównym celem wyjazdu było przejście klasycznej drogi z roku 1938 na północnej ścianie Eigeru.
W założeniu chcieliśmy dokonać szybkiego powtórzenia drogi, jednak warunki napotkane przez nas w ścianie okazały się beznadziejne. Zero lodu i firnu, dużo suchego i osypującego się śniegu (tzw. „cukru”) na skale, sprawiły, że teren, który w normalnych warunkach idzie się „podpierając czekanem”, przez 10–15 minut, pokonywaliśmy „drytoolując” blisko 2 godz. Dość szybko oceniliśmy, że pomimo dobrej pogody, w tych warunkach przejście ściany zajęłoby nam nie mniej niż 4 dni i w związku z tym postanowiliśmy wrócić na Eiger w przyszłości, kiedy warunki będą bardziej sprzyjające.
Celem rezerwowym była północna ściana Matterhornu, jednak wieści dochodzące od zespołu W. Ryczer, K. Sadlej (podobne warunki jak u nas, a w efekcie tego lot, śmigło i szpital) sprawiły, że postanowiliśmy szukać szczęścia w Chamonix.
Na miejscu okazało się, że w całych Alpach warunki są podobne (ostatnie poważne wspinaczki miały miejsce w styczniu, kiedy warunki mikstowe i lodowe były dość dobre), a w całym masywie Mont Blanc jest zaledwie kilka dróg nadających się do jako takiej wspinaczki (w tzw. „goulottes”, czyli bardzo wąskich kuluarach). I tak naszym celem stała się droga Madness Tres Mince (WI5, 500 m, miejsca 90°) w masywie Pré de Bar w dolinie Argentiere.
Droga z roku 1980 miała kiedyś wycenę ED i opinię trudnej drogi lodowej, jednak aktualnie jest to jeden z wymagających klasyków masywu Mont Blanc (… w marcu 2006 jeden z bardzo nielicznych istniejących :-).
Przeszliśmy ją w czasie 6 godz., częściowo w załamaniu pogody i permanentnych pyłówkach.
Dalsze dwie i pół godziny zajęły nam zjazdy ścianą.
Jakub Radziejowski
Źródło: PZA
2006-03-27
(kg)