Jesteśmy już w bazie. Z obozu 1 przeszliśmy do 3 i następnie doszliśmy do 4. Nie było przed nami żadnych śladów, więc musieliśmy torować drogę. Warunki pogodowe były bardzo ciężkie. Obóz 4 postawiliśmy na wysokości 7150 m n.p.m. planując atak na wierzchołek na 13 lipca. Niestety w nocy zaskoczył nas huragan i postanowiliśmy zostać w namiocie. W niedzielę (15 lipca) wyruszyliśmy na szczyt w głębokim, mokrym śniegu i przy silnym wietrze, ale nie poddawaliśmy się i szliśmy dalej - Dodo Kopold, Peter Hamor i ja. W końcu udało się nam dojść na przełęcz i po 12 godzinach osiągnęliśmy wierzchołek.
Z powodu przeraźliwego zimna na wierzchołku spędziliśmy zaledwie kilka minut. Zeszliśmy do obozu 4, gdzie czekała na nas Kinga Baranowska (Alpinus Expedition Team) z gorącą herbatą. Droga na wierzchołek została otwarta, widnieje nasz ślad na górze. Było to jedno z moich poważniejszych wejść.
Najbliższe plany to droga na K2, trzymajcie kciuki!
Piotr Morawski
Więcej: www.alpinus.pl