Ze względów strategiczno towarzyskich polska wyprawa dzieli bazę - to jest mesę i kuchnię z międzynarodową wyprawą Garfrieda Goshla. Dzięki temu mamy do ogrzania jedną mesę za pomocą podwójnej ilości paliwa, oraz międzynarodowe towarzystwo.
Widok na bazę z bliska. Fot. Agnieszka Bielecka
Ponadto utrzymujemy przyjazne stosunki ze znajdującą się po sąsiedzku pakistańską bazą wojskową, świadcząc sobie nawzajem drobne uprzejmości oraz rozgrywając nieliczną ilość meczy szachowych.
Dzień w bazie zaczyna się o 8 rano śniadaniem – na które nie wszyscy docierają, i generalnie rytm dnia wyznaczają pory posiłków. Temperatura w mesie zwykle waha się pomiędzy 5 a 20 st. C w zależności od ilości ludzi oraz grzejników, które ze względów oszczędnościowych, rzadko są odpalane wszystkie naraz.
Jeżeli generator prądu nie odmawia współpracy (co niestety czasem się zdarza) między 16:30 a ok. 20:30 mamy prąd, zwykle wtedy ładujemy wszystkie urządzenia elektryczne, pracujemy nad relacjami, zdjęciami i filmami. Po kolacji (ok. 19:00) czasem oglądamy filmy.
W skrócie, życie w bazie upływa nam na czytaniu, graniu w gry planszowe, pracy nad relacjami, wizytami i rewizytami z pakistańskimi żołnierzami, oraz przygotowywaniu wyjść w góry. Ponadto, dużo czasu pochłania nieustanne reperowanie generatora, dla odważnych możliwa jest kąpiel (trzeba roztopić i podgrzać lód i liczyć się z polewaniem gorącą wodą w przedsionku mesy w temperaturze około 10 st. C), ale nawet najbardziej zdeterminowani ograniczają częstotliwość tej przyjemności do jednego razu w tygodniu.
Kucharze przy pracy. Fot. Agnieszka Bielecka
Każdy uczestnik naszej wyprawy dysponuje jednym namiotem osobistym, w którym magazynujemy nasze prywatne rzeczy i śpimy. W dwóch śpiworach puchowych i na kilku karimatach noclegi są dość komfortowe, choć trzeba się liczyć z faktem, że nad ranem powierzchnia zewnętrznego śpiwora jest dość wilgotna – by nie powiedzieć mokra. Oprócz namiotów osobistych, namiotu mesy i namiotu kuchni, dysponujemy jeszcze namiotem magazynem, oraz namiotem toaletą, który wydaje się najbardziej narażony na szkody związane ze złą pogodą. Jak do tej pory z wyjątkiem pierwszych dni, kiedy trzeba było umocnić namiot – mesę, wiatr nie spowodował większych szkód w bazie.
Pozdrawiamy,
Artur, Adam, Janusz, Agna
08.02.2012, godz.17:00 czasu lokalnego
Adam z Januszem są w obozie II, Artur z Shaheenem są w obozie pierwszym, jeżeli pogoda się utrzyma, chłopcy mają w planach założenie obozu trzeciego.