facebook
 
nowy numer GÓR
 
 
 
 
 
szukaj
 
 
 
Nasz kanał RSS
2006-11-26
 

Omawiamy sezon w Ameryce Północnej

Mount Moffit to blisko czterotysięczny szczyt leżący w rejonie Hayes Range. Jego północna ściana jest łudząco podobna do północnej ściany Eigeru...


Alaska

O udanych przejściach na Alasce, a także tragedii na Mount Forakerze (gdzie podczas wspinaczki drogą Infinite Spur zaginęły dwie czołowe alpinistki świata Sue Nott i Karen McNeil) informowaliśmy Czytelników już wcześniej. Teraz chcemy uzupełnić tę wiedzę o wydarzenia, na szczęście już nie tragiczne, z ostatnich tygodni czerwca tego roku.
Mount Moffit to blisko czterotysięczny szczyt leżący w rejonie Hayes Range. Jego północna ściana jest łudząco podobna do północnej ściany Eigeru, stąd często stosowana nazwa – Eiger Alaski. Wspominana ściana to ponad 1200 metrów lodowo-mikstowego terenu, który dotychczas przecinała tylko jedna, znajdująca się w prawej części, a biegnąca diagonalną lodową załupą linia. Powstała ona w latach dziewięćdziesiątych za sprawą zespołu, któremu przewodził Brian Teale. Tyle historii. Tegoroczna nowość to dzieło zespołu Jed Brown i Colin Haley. Nowa droga, która otrzymała nazwę Entropy Wall, to 33 wyciągi terenu o trudnościach VI 5.9 A2 WI4+. Akcja „base to base” w stylu alpejskim zajęła wspinaczom cztery dni.
  W czerwcu tego roku działała też na Alasce „Grupa Młodzieżowa” słoweńskiej armii. (Jako ze wspinanie to w Słowenii prawie sport narodowy, swoje „wspinaczkowe odziały” ma zarówno armia, policja jak i żandarmeria. Bardzo często jako kadra pracują tam topowi słoweńscy, a co za tym idzie światowi wspinacze tacy jak Silvo Karo czy Marko Prezelj). To właśnie Marko przewodził tej tegorocznej „alaskańskiej” unifikacji. Wszyscy pamiętamy jego wcześniejszy pobyt na Alasce w 2001 roku. Wtedy to Marko i jego partner Stephen Koch w ciągu bardzo krótkiego pobytu otworzyli na Denali – w 48 godzin – nową drogę o nazwie Light Traveler (VI M7+ WI6 2600 m) oraz uklasycznili, również w 48 godzin, słynne Moonflower Buttress (VI M7 WI6 1350 m), znajdujące się na Mount Hunter.
Podczas ostatniego, również krótkiego pobytu na Alasce zespołowi, w którym wspinał się Marko, udało się skompletować następujący wykaz przejść:
- North Couloir (IV 85 stopni) na Mini Moonflower (Mt Hunter);
- Upper West Rib (3900 m przewyższenia, około 31 mil długości, trudności w alaskańskiej skali wynoszą IV 60 stopni) – przewodnikowy czas to 3-12 dni. Zespół wierzchołek Denali osiągnął w 7 (!) godzin i było to wejście aklimatyzacyjne. Na szczyt weszli wszyscy członkowie wyjazdu, a dodatkowo dwóch z nich zjechało w dół na nartach;
- Cobra Pillar (VI, 5.11, C1+, 50 stopni) na Mount Barille; pokonane OS w 17 godzin. Było to czwarte przejście klasyczne tej drogi, o pierwszym polskim, będącym zarazem pierwszym przejściem w stylu non stop, możecie przeczytać w GÓRACH numer 102);
- Cassin Ridge (w alaskańskiej skali V 5.8 85 stopni, przewodnikowy czas przejścia to 3-7 dni), pokonana do wierzchołka w 22 godziny.
Oczywiście, jak to na Alasce bywa, przejścia te odbywały się zazwyczaj w permanentnie złej pogodzie. Zwłaszcza na Drodze Cassina, gdzie zespół Marko ostatnie 15 godzin wspinał się w totalnej „dupówie”.

Kanada

Steve Holeczi i Mike Verwey dokonali pierwszego przejścia klasycznego drogi Lowe-Hannibal (VI 5.10 A3), znanego klasyku na północnej ścianie Mount Geikie w Jasper National Park (Kanada). Oczywiście najpierw musieli się oni pod tę ścianę dostać. A że nie chcieli korzystać z pomocy śmigłowca pokonali oni 24 kilometry dzielące górę od cywilizacji na nogach i w wynajętej łodzi. W 1500-metrową ścianę weszli 19 sierpnia i po trzech dniach wspinaczki w stylu alpejskim 21 sierpnia stanęli na szczycie. Wszystkie wyciągi przeszli klasycznie, a kluczowe wyciągi po odhaczeniu zyskały wycenę: dwa 5.11a i jeden 5.10c R. Powyżej skalnego filara wspinaczka zamieniła się w mikstowo-lodową i była raczej łatwa. Wart podkreślenia jest fakt, iż wszystkie wyciągi na drodze zostały pokonane klasycznie również przez drugiego na linie. Autorzy przejścia najmocniej zapamiętali moment, gdy wyczerpani i głodni podczas powrotu do cywilizacji, spotkali myśliwego, któremu w zamian za dorodny kawał szynki ofiarowali znaleziony w zejściu potężny kawał górskiego kryształu.
W ostatnich Echach informowaliśmy o pakistańskich dokonaniach młodego Kanadyjczyka Jona Walsha. Okazuje się, że niepowodzenia na południowo-wschodniej grani Ogre, odbił sobie po powrocie do domu, na północnej ścianie  Mount Alberta (3661 m, Canadian Rockies). Na tej imponującej i honornej 1000-metrowej ścianie  w towarzystwie Chrisa Brazeau wytyczył on bowiem nową drogę, i to od razu klasycznie.
Kanadyjczycy rozpoczęli swa wspinaczkę 7 września. Najpierw wspinając się z lotną lub solo (!) przeszli pierwszą lodowo/mikstową część ściany, która podprowadziła ich pod zbudowany z wapienia headwall. Ten kluczowy odcinek przeszli sześcioma trudnymi i długimi wyciągami. Najtrudniejszy z nich miał 55 metrów i wymagał wspinaczki zarówno mikstowej – o trudnościach sięgających M6 – jak i skalnej o trudnościach 6c. Oczywiście na tym odcinku już się asekurowali. Po bardzo skomplikowanym zejściu Kanadyjczycy, po przeszło 30 godzinach akcji, znaleźli się z powrotem na biwaku, z którego startowali. Warto dodać, że przejścia  północnej ściany Mount Alberta są bardzo rzadkie, a opisywana droga jest najprawdopodobniej pierwszą klasyczną na tej ścianie. O klasie ściany świadczy też fakt, że kolejne powtórzenia pierwszej linii, jaka na niej powstała (w 1972 roku za sprawą George Lowe i Jocka Gliddena) do dziś są uważane za jedne z największych wyzwań w Canadian Rockies.
O Bugaboos pisaliśmy więcej w zeszłym roku, kiedy to pierwszy raz od dłuższego czasu przebywało tam kilkoro Polaków. W tym roku działo się tutaj dużo głównie za sprawa „miejscowych”. Oczywiście najwięcej na najbardziej honornej z znajdujących się tam ścian – na  zachodniej ścianie North Howser Tower. Najpierw za sprawa zespołu Ulysse Richard i Manuel Quiroga  ściana ta wzbogaciła się o trzecią linie pokonaną całkowicie klasycznie. Richard i Quiroga odhaczyli bowiem poprowadzoną w 1971 roku przez zespół w składzie Chris Jones, Tony Qamar i Galen Rowell 34-wyciągową drogę Seventh Rifle. Tegoroczne przejście trwało tylko dwa dni, a droga zyskała zaskakująco niską wycenę 6c. Mimo tego linia ta nie stanie się prawdopodobnie standardem, gdyż – jak donoszą autorzy odhaczenia –  obfituje ona w duża ilość przerys, kominów i kruszyzny. Ta ostatnia o mały włos nie stała się przyczyna przerwania ich wspinaczki kiedy to duży spadający blok poważnie uszkodził rękę Manuela.
Dużo się też działo w kategorii powtórzeń. Największy klasyk i jedna z najsłynniejszych dróg zarówno na tej ścianie, jak i w całym rejonie Bugaboos – 34-wyciagowa All Along the Watchtower (VI 7a+ lub 6b+ C1 ) doczekała się przejścia solowego. W trzy dni z linią tą uporał się Janez Ales. Przygotowując się do tego przejścia Janez pokonał solo wiele innych dróg, w tym tak wymagające linie jak biegnąca cały czas przerysami i kominami  Sunshine Crack (IV 5.11a) na  Snowpatch Spire.
Jednak prawdopodobnie najlepszym przejściem zeszłego sezonu w tej Patagonii Ameryki Północnej, jak często się nazywa Bugaboos, jest pierwsze jednodniowe, klasyczne przejście  All Along the Watchtower. Dokonał tego zespół w składzie Dave Nettle i Bean Bowers (to nazwisko pojawiało się w echach z gór już nie raz, zwłaszcza w kontekście niesamowitych przejść Beana w Ameryce Południowej). Panowie na przejście tej linii potrzebowali tylko 11 godzin. Dużą część ściany pokonali wspinając się na  „żywca” lub symultanicznie. Praktycznie całą cześć drogi, pokonaną z normalną asekuracją prowadził Bowers. Udało mu się tego dokonać w stylu OS, poza krótkim fragmentem na kluczowym trawersie o trudnościach 7a+, który został pokonany w drugiej próbie. Jest to druga linia na ścianie pokonana klasycznie w jeden dzień – rok temu sztuka ta udała się zespołowi  Bruce Miller i Chris Weidner, który to przeszedł w tym stylu drogę Hey Kool-Aid o trudnościach 7a.
Kilka dni później Dave i Bean w towarzystwie Chrisa Swetlanda wspinali się nową klasyczną kombinacją na ponad siedmiusetmetrowej południowej ścianie Minarecie. W jej skład weszły: nowy strat o trudnościach około 6b do drogi Bad Hair Day (V 7a/7a+), a następnie końcówka drogi Italian Pillar (V 6c/7a). Zespół z powodu porywistego wiatru i pogarszającej się pogody musiał zjechać, będąc już w łatwym terenie, tuż pod wierzchołkiem. Kombinacja otrzymała nazwę Bad Italian Hair.
 Wspinano się także na innych ścianach. I tak za sprawa zespołu Chris Brazeau i Colin Moorhead w ciągu jednego dnia na wschodniej i zachodniej ścianie Bugaboo Spire powstały wytyczone w stylu OS dwie nowe drogi. Pierwsza z nich, Divine Intervention, to 9 wyciągów o trudnościach 6c, druga natomiast, Bugabur,  składa się z 6 długich wyciągów o trudnościach sięgających stopnia 7a.

Góry nr 10 (149), 2006

2006-11-26

(dg)

 

 

 

 

 

 

 

 

Więcej nowości i ciekawych artykułów znajdziesz na naszym nowym serwisie: www.magazyngory.pl
 
Kinga
 
2024-08-30
GÓRY
 

K2 już łaskawe dla kobiet

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-08-05
GÓRY
 

Szlakami Riły

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-07-30
GÓRY
 

Pięć najwspanialszych tras w Tatrach

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-07-29
GÓRY
 

High Scardus Trail - prawdziwy klejnot Bałkanów

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-07-25
GÓRY
 

Pięć ciekawych dróg tatrzańskich

Komentarze
0
 
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com