facebook
 
nowy numer GÓR
 
 
 
 
 
szukaj
 
 
 
Nasz kanał RSS
 
 

Ola Taistra – Free Solo Mode

Kiedyś biła polskie kobiece rekordy trudności na drogach sportowych. Potem zaczęła pokonywać niezwykle wymagające drogi wielowyciągowe, udowadniając, że jest w tej dyscyplinie w europejskiej czołówce. Niedawno zakosztowała w grze, która jest tyleż elitarna, co niebezpieczna. Free solo – co dla Oli Taistry znaczą doświadczenia spod tego znaku?

Na wyciągu Podwójne Ryski VI+ podczas przejścia bez asekuracji Hobrzańskiego VII-; fot. Sebastian Żebrowski


OD LAT WSPINAŁAŚ SIĘ NA DROGACH WIELOWYCIĄGOWYCH Z WYMAGAJĄCĄ ASEKURACJĄ. KIEDY ZACZĘŁAŚ ROZWAŻAĆ ŻYWCOWANIE? BYŁ TO PROCES CZY ZEW CHWILI?


Myśl o free solo pojawiła się w mojej głowie już bardzo dawno temu. Wtedy jednak nie wyobrażałam sobie, jak można zebrać i opanować umysł podczas takiej wspinaczki. Natomiast decyzja o pierwszym free solo to był zew chwili.

 

ZACZĘŁAŚ OD CZEGOŚ ŁATWEGO, ABY OSWOIĆ SIĘ Z SYTUACJĄ?


Pewnego czerwcowego dnia, podczas drogi w Tatry, powiedziałam mojej przyjaciółce, z czym planuję się zmierzyć. Tego dnia przypatentowałam każdy odcinek Międzymiastowej na wędkę. Gdy inni wspinacze zniknęli ze ściany, poczekałam chwilę i… ruszyłam solo. Świadomie zaczęłam od drogi, na którą było mnie stać, więc faktycznie był to rodzaj oswojenia się z nową materią.

 

GDY OGLĄDAŁAŚ NA FILMACH I ZDJĘCIACH WYCZYNY ALEXÓW – HONNOLDA CZY HUBERA – PODŚWIADOMIE CZUŁAŚ, ŻE JEST TO COŚ DLA CIEBIE?


Nie, ponieważ pogodzenie ruchu i umysłu w tym samym momencie było dla mnie czymś abstrakcyjnym. Nawet wyrafinowanymi słowami nie da się tego opisać.

 

Na topie Mnicha. Zdjęcia wykonane tuż przed nagraniem dokumentu filmowego; fot. Sebastian Żebrowski

 

DOŚĆ DOBRZE ZNASZ ALEXA HUBERA. CIEKAW JESTEM, CZY ROZMAWIAŁAŚ Z NIM O SOLOWANIU.


Z Alexem spędziłam trochę czasu w Omanie, gdzie podpytywałam go o przejście drogi Hasse – Brandler w Dolomitach. Jego historia była imponująca, niemniej nie wyobrażałam sobie siebie w takiej sytuacji. Zastanawiałam się, jakie cechy – jako człowiek i wspinacz – trzeba posiadać, aby uprawiać ten styl. Była to więc rozmowa na temat, który dziś jest mi bardzo bliski, a wtedy wydawał się nieskończenie odległy.

 

WIEM, ŻE LUBISZ WYMIENIAĆ OPINIE NA RÓŻNE TEMATY Z WOJTKIEM KURTYKĄ, KTÓRY NIEWĄTPLIWIE JEST NIEZWYKLE INSPIRUJĄCĄ OSOBĄ, A W DODATKU ZAPISAŁ SIĘ W HISTORII WSPINACZKI BEZ ASEKURACJI. PORUSZAŁAŚ W TYCH DYSKUSJACH TEMAT SOLOWANIA?


Rozmowy z Wojtkiem dotyczyły mojego niebezpiecznego wspinania się z liną, w które wpisane są duże, czasem wręcz śmiertelne runouty. Najważniejszym, co z nich wyniosłam, jest przeświadczenie, że muszę wiedzieć, z czym się mierzę i właściwie ważyć swoje siły.

 

Równolegle ten sam temat wałkowałam z Markiem Raganowiczem, notorycznie zadając mu pytanie: „Co mam zrobić, żeby przestać się bać i pokonywać długie dystanse między wpinkami?”. Odpowiedź była prosta: „Nie wiem, każdy ma inaczej”. Początkowo z żadnym z nich nie poruszałam tematu solówek. Niemniej to właśnie Marek był pierwszą osobą, do której zadzwoniłam tuż po przejściu solo Międzymiastowej.

 

Obie te postacie są dla mnie nieskazitelnie doskonałe w tym, co robią lub robiły. Jako przedstawicielka innej epoki wspinaczkowej czuję się zaszczycona możliwością rozmowy z tak wybitnymi osobowościami.

 

Z liną na Cromosomi Corsari 6b+. Podczas wspinaczki Ola uświadomiła sobie, jak wymagająca była solówka na tej drodze; fot. Piotr Staroń

 

WSPOMNIAŁAŚ, ŻE MIĘDZYMIASTOWĄ PRZESZŁAŚ TEGO SAMEGO DNIA, W KTÓRYM ZAPATENTOWAŁAŚ POSZCZEGÓLNE WYCIĄGI. PRZY PIERWSZEJ SOLÓWCE TO ŚWIADECTWO DUŻEJ PEWNOŚCI SIEBIE.


Każdy odcinek drogi trzykrotnie pokonałam na wędkę, zanim zdecydowałam się pójść solo. Wysoki poziom wytrzymałości i bardzo dobra pamięć ruchowa zrobiły robotę. Ściągnęłam uprząż, włożyłam słuchawki do uszu i weszłam w swój świat. Świat, który okazał się bardziej złożony, niż wcześniej sobie wyobrażałam. Z jednej strony miałam dużą pewność siebie, wypracowaną przez 20 lat wspinania. Z drugiej strony: tutaj rolę odgrywał zupełnie inny aspekt i przesadna pewność siebie mogła okazać się zgubna.

 

Pokora, metodyka, taktyka, dobre warunki pogodowe, nieskazitelny mental i pięć lat wspinania po dużych runoutach oraz ciągłych wyzwań sprawiły, że nie było w tym przesadnego ryzyka.

 

KOLEJNĄ DROGĄ BYŁ HOBRZAŃSKI. OMAWIAŁAŚ WCZEŚNIEJ Z MICHAŁEM KRÓLEM JEGO PRZEJŚCIE?


Widziałam w GÓRACH zdjęcia Michała wspinającego się bez asekuracji po przepięknym flejku. Potem spotkałam go na ścieżce prowadzącej pod Mnicha. Zapytał: „Na co idziesz? I gdzie masz linę?”. Po prostu się uśmiechnęłam, mówiąc, że idę się powspinać na drodze, którą przesolował.

 

Rozmawiał / PIOTR DROŻDŻ


* * *

 

Tekst w całości przeczytasz w 299 (2/2025) numerze Magazynu GÓRY.


GÓRY w formacie pdf można też kupić w naszej księgarni Książki Gór > link

 


Więcej nowości i ciekawych artykułów znajdziesz na naszym nowym serwisie: www.magazyngory.pl
Kinga
 
2025-07-16
WSPINACZKA SPORTOWA
 

Żulerka nad Wełtawą

Komentuj 0
Kinga
 
2025-06-24
GÓRY
 

Zimowa historia na Kazalnicy

Komentuj 0
Kinga
 
2025-04-30
WSPINACZKA SPORTOWA
 

A co? Apulia

Komentuj 0
 
 
 
Copyright 2004 - 2025 Goryonline.com