7 września zakopiański zespół Marcin Gąsienica-Kotelnicki (TOPR) i Darek Kałuża (KW Zakopane, TOPR) dokonali II powtórzenia Oczu w Obłędzie IX+ na Mnichu.
Przypomnijmy, że 17 sierpnia linię powtórzył Mariusz Serda. Dużą pomocą dla niego było wyczyszczona - przez zakopiańczyków - droga z porostów. Przydatne okazały się również patenty sprzedane w Morskim Oku.
Wracając do Marcina i Darka, to przejście Oczu... dało im dużo satysfakcji. Według nich jest to jedna z ładniejszych i jednocześnie najbardziej wymagających linii na Mnichu.
Oddajmy głos Darkowi:
Podczas wspinania na każdym z odcinków tej drogi widać profesjonalizm i doświadczenie jej autorów. Linia jest dosyć logiczna, pomimo wykorzystania ostatnich skrawków wolnej skały w tej części ściany. Blachy zainstalowano w miejscach optymalnych, dodatkowo mamy możliwość dołożyć coś od siebie. Co najważniejsze, na tych siedmiu wyciągach wspinamy się cały czas po naturalnej rzeźbie, z czym różnie bywa na innych drogach.
Już przy drugiej wizycie na Mnichu udało się poprowadzić pierwszy najtrudniejszy wyciąg. Niestety, trzeba było wracać do domu, bo wspinanie tego dnia zaczęliśmy późnym popołudniem. Kolejnym razem pierwszy wyciąg padł od wstawki i zdecydowaliśmy iść do końca. Kiedy przeszliśmy cztery wyciągi i wylądowaliśmy na stanowisku, na lewo od startu do rysy Kosińskiego, wydawało się, że droga jest nasza i nie ma możliwości, żeby jej dziś nie zrobić.
Została nam ryska z piątego wyciągu i wyciąg na nosie Mnicha. Niestety, tego dnia dostaliśmy niezłe manto i zdewastowani wróciliśmy z kwitkiem. Kluczem do drogi okazał się pionowy odcinek ryski na piątym wyciągu. Dodatkową trudnością był lekko zerodowany granit i cienka warstewka porostów. Przy każdej próbie klinowania ręki wszystko delikatnie podjeżdżało, katując przy tym niemiłosiernie naszą skórę. (Podobną sytuację zastaliśmy też w wielu innych miejscach na drodze, przez ostatnie pięć lat mało kto się tam wspinał!).
Kolejne dwa popołudnia spędziliśmy na czyszczeniu drucianką i szukaniu optymalnych patentów na pozostałe miejsca. Po usunięciu porostów i zerodowanej skały ryska na piątym wyciągu okazała się wkaszalna, a oblaki na balderkach podejściowych pod nos Mnichwy uzyskały odpowiednie tarcie. Przy powrocie z kolejnej szychty na "Oczach", na taborze spotkaliśmy Marcina Serdę (Serka), który też wstawiał się do drogi i wymieniliśmy patenty na poszczególnych wyciągach. Już za dwa dni Serek popisał się doskonałym przejściem, prowadząc wszystkie wyciągi. Droga została odczarowana.
Mariusz Serda na mnichowym Nosie, wyciąg VIII+. Fot. arch. M. Serda
O poszczególnych wyciągach Darek pisze:
1. Ten wyciąg to prawdziwa perła. Początkowo techniczne i piękne wspinanie w zaciątku i po filarku doprowadza do balderowego miejsca z krawądkami, potem czujnym zacięciem do stanowiska. Dla nas to najładniejszy wyciąg na Mnichu. Trudności porównywalne ze skałkowymi standardami w stopniu VI.5+;
2. Trawersik po obłym kancie, potem dwa pioniki i lądujemy pod "Superatą". Miodzio! Trudności VIII;
3. Przewinięcie przez kancik i rajbung na tym wyciągu to prawdziwe napinanie łydy. Można się zdziwić! Spokojnie VIII;
4. Dojście pod ryskę na piątym wyciągu. Jedno sprężające miejsce za VII;
5. Klucz do tego wyciągu to pionowy odcinek ryski, z którą mieliśmy najwięcej problemów, i jak się okazało, było to dla nas najtrudniejsze miejsce na całej drodze. Dla wysokich troszkę łatwiej. Samo miejsce ze względu na brak dobrych stopni i balderowy charakter ma spokojnie IX. Potem restowa półka i "płytka z kryształami" - tak nazwaliśmy to ostatnie trudne miejsce na tym wyciągu. Żeby je zrobić trzeba zadać z kryształów stając na tarcie. Trudność IX;
6. Dwa podejściowe balderki pod nosa. Na drugim urwał się kluczowy stopień i tak jak pisał Serek - teraz ma spokojnie IX-. Pozioma rysa na Nosie to prawdziwa petarda. Jeśli znajdzie się właściwe klinowania rąk, choć nie jest to takie oczywiste, ma tylko VIII+. Każdym innym patentem trudniej.
7. Wycieczka na szczyt.