K7
Dempster, Kennedy i Novak rozpoczęli wspinaczkę o godzinie 23.00 17 lipca. Po paru godzinach osiągnęli punkt ich wcześniejszego wycofu podczas próby w 2011 roku. Nad ranem ściana zaczęła nabierać trudności.
Podejście pod ścianę. Fot. Kyle Dempster
Następny dzień najlepiej obrazują słowa Dempstera: „Warunki są ponure. Jesteśmy zmęczeni, jest zimno i śnieg bije nam po twarzach. Nie wiadomo, co nas czeka dalej na tej drodze”. Urban z kolei komentuje to słowami: „Ale po to tutaj przyjechaliśmy, wiedzieliśmy, że tak będzie. Dlatego musimy napierać”.
Wspinaczka. Fot. Kyle Dempster
Po 20-godzinnej wspinaczce założyli biwak na lodowej półce, aby odpocząć chociaż przez kilka godzin. Podczas ataku szczytowego prowadził Słoweniec, który ostatnie 200 metrów torował w głębokim śniegu (nieraz po pas).
Linia ich wspinaczki. Fot. Kyle Dempster
Po wytyczeniu nowej drogi na K7 Dempster i Kennedy pojechali na lodowiec Choktoi, gdzie razem z Joshem Whartone mieli zmierzyć się z południową ścianą Ogre.
Ogre
19 sierpnia, tuż po północy Kennedy, Dempster i Wharton rozpoczęli wspinaczkę po 60-stopniowych polach lodowych i śnieżnych. Wspinali się symultanicznie przez kilkanaście godzin.
Dolna część ściany. Fot. Kyle Dempster
Około południa osiągnęli pole śnieżne pod serakami, skąd musieli wykonać 55-metrowy trawers. Słusznie przeczuwali, że to będzie kluczowe miejsce drogi. Jakość skały pozostawiała wiele do życzenia :-) Dempster określił wyciąg bardziej dosadnie: „Najgorsza skała w Canadian Rockies będzie wyglądała przy tym wyciągu, jak marzenie”.
Kennedy na nowo definiuje znaczenie słowa rzęch. Fot. Kyle Dempster
Po kilku godzinach cała trójka szczęśliwie opuściła pas kruszyzny. Trawersując pole lodowe poniżej headwalla znaleźli świetne miejsce na rozbicie biwaku (na wysokości 6500 m).
O poranku rozpoczęli wspinaczkę mikstowym terenem. Skała była już zdecydowanie lepsza, lecz punkty do osadzenia przelotów były rzadsze, dodatkowym utrudnieniem był miejscami niezwiązany śnieg.
Kolejny biwak wypadł im na wysokości 6800 m. ze względu na początki choroby wysokościowej Josha Whartona, który prawdopodobnie nie miał odpowiedniej aklimatyzacji. Podczas tej nocy Wharton mocno kaszlał i pluł krwią. Mógł być to początek obrzęku mózgu. Rano zespół był na klasycznym górskim rozdrożu. Atakować szczyt, czy wycofywać się?
Kennedy tuż pod szczytem. Fot. Kyle Dempster
Dempster i Kennedy (za namową Whartona) zdecydowali się – pomimo obaw o Josha - na zaatakowanie odległego o 350 metrów wierzchołka. Ostatni fragment wspinaczki, był jednocześnie najpiękniejszy. Czerwone, granitowe zacięcia wyprowadzały na grań, gdzie czekał na nich ostatni mikstowy wyciąg przed szczytem.
Na szczycie Ogre. Fot. Kyle Dempster
Po zdobyciu wierzchołka Amerykanie szybko zeszli do Whartona, który czuł się gorzej i rozpoczęli ostrożne zjazdy. Spędzili jeszcze jedną noc na skalnej platformie. Nie była zbyt komfortowa, ponieważ zwiało im namiot.
Dopiero następnego dnia wieczorem zjechali do podstawy lodowca. 23 sierpnia byli już w bazie, po sześciu dniach wspinaczki.
Linia ich drogi na Ogre. Fot. Kyle Dempster
Ogre, a właściwie Baintha Brakk to najwyższy szczyt w rejonie Pammah Muztagh. Dotychczas poprowadzone zostały na niego jedynie dwie drogi wspinaczkowe od południowej strony. Po raz pierwszy udało się to zespołowi brytyjskiemu w 1977 roku (Chris Bonington i Doug Scott).
Powrót z wierzchołka miał wyjątkowo dramatyczny przebieg. Na skutek upadku Doug Scott złamał obie nogi w kostkach, a Chris Bonington później dwa żebra. Na dodatek nastąpiło długotrwałe załamanie pogody. Powrót do bazy zajął osiem dni. Z powodu wyczerpania się zapasów żywności wspinacze ostatnie pięć dni spędzili bez posiłku. Na następny wejście na szczyt trzeba było poczekać blisko 30 lat! (więcej o dramatycznym przebiegu pierwszego przejścia przeczytacie
tutaj).
Drugiego wejścia dokonali południowym filarem Urs Stoecker, Iwan Wolf i Thomas Huber 21 lipca 2001 roku.
Źródło: alpinist.com, climbing.com, drytooling.com.pl