Informowaliśmy już o postępach Alexa Txikona i Alego Sadpary, wypadek w ścianie miał natomiast ich partner – Daniele Nardi.
Daniele Nardi; źródło: Facebook
Do wypadku doszło 16 stycznia, na wysokości około 6000 m. Daniele poruszał się z ciężkim plecakiem – transportował sprzęt. W pewnym momencie, znajdując się na ścianie Kinshofera, 70-100 metrów od obozu II, odpadł i poleciał 8-15 metrów. Ze względu na spory ciężar, który wnosił, a także stosunkowo krótki lot głową w dół o sporym współczynniku odpadnięcia, Daniele odczuł dość boleśnie jego skutki. Dotarł jednak samodzielnie do bazy (około godziny 23.00), gdzie obecnie odpoczywa. Miał sporo szczęścia – zadziałała trzypunktowa asekuracja, a wszystko wskazuje na to, że konsekwencjami nieprzyjemnego odpadnięcia są tylko ból pleców i stłuczone ramię.
Miejsce, w którym doszło do wypadku; źródło: Facebook
To już drugie pechowe zdarzenie na Drodze Kinshofera. Kilka dni temu w lodowym kuluarze odpadł Adam Bielecki, który wspinał się wówczas z Daniele Nardi. Tamten wypadek także skończył się bez powżniejszych obrażeń, choć stłuczona ręka, skutecznie trudniająca wspinanie, jest jednym z powodów, które przesądziły o przerwaniu akcji przez Adama i Jacka Czecha.