Artur Hajzer i Robert Szymczak (na zdjęciu) dzisiaj, to jest w środę 23 czerwca, o godz 13.30 czasu pakistańskiego weszli na szczyt Nanga Parbat (8125 m).
Artur Hajzer / Robert Szymczak
Pozostałe zespoły wyprawy zaatakują szczyt w najbliższych dniach.
Wcześniej dochodziły do nas następujące informacje w kolejności chronologicznej.
Relacja z 23 czerwca z bazy pod Nanga Parbat - godz 11.45 czasu pakistańskiego:
Jarek Gawrysiak na wysokości około 7900 m rezygnuje i wraca do obozu czwartego. Artur Hajzer i Robert Szymczak kontynuują wspinanie (są na ok 7950 m).
Wiadomość z bazy z 23 czerwca godz 8.30 czasu pakistańskiego:
Artur Hajzer, Robert Szymczak i Jarek Gawrysiak są w kopule szczytowej, na wysokości około 7700 m. Prą dalej do góry, według nas 3 godz. do szczytu.
Nanga Parbat (8125 m), Droga Kinshofera, fot. P. Snopczyński
Atak szczytowy rozpoczęty - relacja Rafała Froni z bazy pod Nanga Parbat, z 22 czerwca:
1. Artur Hajzer z Robertem Szymczakiem (który zastąpił Kazia czyli Roberta Kaźmierskiego) w zespole szturmowym) i Jarkiem (Gawrysiakiem) prą do góry; właśnie koło południa (22.06.) stawiają obóz IV na plateau na wysokości około 7200 m. Obóz ten posłuży do jutrzejszego (i późniejszych) ataków na szczyt.
2. Pozostała część, Irek Waluga, Arek Grządziel, Marcin Kaczkan, Ola Dzik oraz Simone i Paweł Michalski z towarzyszącej wyprawy schodzą w dół do bazy. Kaziu - Robert Kaźmierski rzuca kotwicę w C3 jako zabezpieczenie ataku. Natomiast Piotr (Snopczyński) i Jurek (Natkański) dochodzą do obozu III.
3. Ja (Rafał Fronia) już zdrowszy, a kiblując w bazie przeżyłem zejście lawiny z grani Mazeno. Była tak silna, że podmuch zmiótł naszą bazę. Nie mamy mesy, kuchni, namiotu satelitarnego, połamana jest większość namiotów, nas trochę pośnieżyło i poprzewracało, gdy próbowaliśmy trzymać namioty, niektóre części pofrunęły aż z 200 - 300 metrów. Kręciłem film, niestety kamerka poleciała, po jej odnalezieniu filmu nie odzyskałem. Skutki na zdjęciu w załączeniu.
4. Wszyscy czują się dobrze. Jutro zaplanowany jest atak szczytowy dzielnej trójki.
Baza po przejściu podmuchu lawiny
I jeszcze krótki rzut oka na sytuację na podstawie SMSu od Artura z 21 czerwca:
Poniedziałek, 21.06. godziny popołudniowe (w Pakistanie):
7 osób znajduje sie w obozie III.
Arek Grządziel został w obozie II ze względu na kaszel.
Jurek Natkański doszedł do obozu II.
Piotr Snopczyński jest obecnie w drodze do C2.
Rafał Fronia nadal leczy infekcje w bazie.
Paweł Michalski (niezależny wspinacz) także doszedł już do C2.
Wspinacze z obozu III w nocy planują wyjście do obozu III. Droga nie będzie łatwa - po ostatnich opadach muszą torować w kopnym śniegu.
Wcześniejsza relacja Jurka Natkańskiego, która dopiero teraz do nas dotarła:
Przedwczoraj (17.06.) Jurek Natkański zszedł z Jackiem Czechem w ciągu jednego dnia do Chilas, bo Jacek musiał natychmiast wracać z powodów rodzinnych do Polski. W Chilas zorganizowaliśmy przy pomocy współpracowników naszego pakistańskiego agenta dalszy transport do Islamabadu i Jacek mógł już dziś w nocy lecieć do Polski. Kilka godzin w Chilas próbowaliśmy kupić puszki mięsne, zupki rary oraz puszki rybne, ale okazało się to niemożliwe. Ponieważ i tak porter do bazy był zamówiony, kupiłem 5 dużych butelek coca coli, jabłka, orzechy, ogórki, szczypiorek, lemonki do herbaty i wczoraj w 9 godzin dotarliśmy (z kuchcikiem pełniącym rolę guida) do bazy.
Po drodze zaproszono nas na pakistańską herbatę czaji tj. herbatę z mlekiem gotowaną na słodko.
Tragarz gdzieś się po drodze zawieruszył, ale pod wieczór dotarł osiołek z jego bagażem.
Ponieważ był to pierwszy dzień pogody, od rana do wieczora mogliśmy naładować baterie solarami i urządzić sobie maraton filmowy oglądając 4 części "Ogniem i Mieczem".
Dziś rano (19.06) rozpoczęliśmy akcję górską po okresie niepogody, który trwał do przedwczoraj.
Rano wyszedł zespół w składzie Ola, Robert, Marcin, Arek, Irek do obozu I, gdzie naprawił zawalony obóz I. Dziś w nocy prawdopodobnie ruszą do obozu II. Ruszy wieczorem też zespół Artur, Kaziu (Robert Kaźmierski), Jarek i ewent. Rafał, którzy spróbują dojść do obozu II bezpośrednio z bazy, a potem będą próbowali pójść w kierunku szczytu. Problem polega na takim rozłożeniu zespołów w obozach, by starczyło miejsca w namiotach i śpiworów dla wszystkich.
Jednocześnie wybierają się tej nocy do tego samego obozu Włoch Simone La Terra z Pawłem Michalskim, którzy działają niezależnie, oraz dwa HAPSy czyli
high altitude porters Amerykanki Cleo Weidlich, żeby założyć obóz oraz zaaklimatyzować się.
Cała zabawa polega na tym, by tak zdezorientować pozostałych, aby nie być tymi pierwszymi, którzy będą przecierać kuluar i drogę wyżej do obozu III. W związku z tym wszyscy wzajemnie się "badają" i starają dowiedzieć, kto kiedy wychodzi. Zrobiło się nerwowo, gdyż otrzymane prognozy pogody przewidują załamanie pogody w środę 23 czerwca.
Jutro rano wychodzi Piotr do obozu I, a wieczorem bezpośrednio do obozu II Jurek i ewent. Rafał po drodze przechwytując Piotra.