Towarzyszy nam ciągły szum lawin. Łamią się maszty w bazowych namiotach. 3 osoby - Artur Hajzer, Robert Kaźmierski i Rafał Fronia - były na 7000 m i są gotowe do ataku szczytowego. Do tejże gotowości zaliczyć też można Jarka Gawrysiaka, który osiągnął dzień wcześniej 6800 m i jest w wyjątkowo dobrej formie fizycznej. Pozostali uczestnicy przed atakiem powinni zaliczyć jeszcze jedno wyjście aklimatyzacyjne i albo wrócić do bazy, albo próbować atakować z tzw. "odbicia", czyli po odpoczynku w obozie 2. Tak czy owak, z wyliczenia wynika, że musimy przedłużyć wyprawę, bo już wiadomo, że nie zmieścimy się w planowanych 30 dniach akcji górskiej. Wymagającą i trudną drogę Kinshofera poręczowaliśmy sami i okazało się, że 30 dni to mało na tak ambitną i trudną górę i drogę.
Tymczasem do bazy doszły nowe ekipy:
- 2 osobowa wyprawa włosko-polska Simone La Terra - Paweł Michalski
- 1 osobowa wyprawa Amerykanki Cleo Weidlich z dwoma porterami wysokościowymi
Obie ekipy mają doskonałą aklimatyzację: Cleo Weidlich była 17 maja na Evereście, a Simone i Paweł na 7500 na Manaslu. Jak tylko poprawi się pogoda obie te wyprawy są w stanie zaatakować i zdobyć NP po naszych linach przed nami - takie są prawa aklimatyzacji. Amerykance towarzyszy jeden z najlepszych tragarzy-wspinaczy pakistańskich Ali Mohamad - nasz partner z zimowej wyprawy na Broad Peak 2008/09 - doskonały znajomy - dzięki czemu od pojawienia się tej ekipy w bazie współpraca zdaje się zapowiadać dobrze. Bez zbędnych dyskusji wyprawa Amerykanki już współfinansuje powieszone w ścianie liny poręczowe.
17.06 wcześnie rano z powodów rodzinnych bazę wyprawy musiał nagle opuścić Jacek Czech. Jest on w drodze do Polski. Zostało nas więc jedenaścioro. Jak tylko pogoda się poprawi wznowimy akcję. Ataki szczytowe planowane są od 25 do 30 czerwca. Ok. 20 czerwca spodziewane jest dojście do bazy 5-osobowej wyprawy koreańskiej.
Pozdrowienia z bazy,
Artur Hajzer.