facebook
 
nowy numer GÓR
 
 
 
 
 
szukaj
 
 
 
Nasz kanał RSS
 
 
2012-02-07
 

Namiot Vaude Space Explorer

W maju 2011 roku stanęliśmy przed koniecznością zakupu namiotu wyprawowego...
Autor: Jarosław Sobel

Autor jest zapalonym turystą, który próbuje swoich sił we spinaczce wysokogórskiej. Do tej pory najwyższa zdobyta wysokość to 4810 m n.p.m. (Mont Blanc). Uczestnik WIS Project (wisproject.wordpress.com), w ramach której organizowana jest wyprawa na Elbrus w 2012 roku.

W maju 2011 roku stanęliśmy przed koniecznością zakupu namiotu wyprawowego. Był to efekt zmiany celu naszej wyprawy, jakim początkowo miał być Elbrus. W ramach naszej grupy wyjazdowej mieliśmy zaplanowaną konkretną ilość namiotów oraz ich podział. Niestety, ze względu na zamieszki na granicy rosyjsko-gruzińskiej postanowiliśmy przełożyć wyjazd na następny rok, oraz tym samym zmienić cel naszej wyprawy, przez co nasza ekipa podzieliła się na dwie grupy. Gosia i ja wybraliśmy Mont Blanc, natomiast Sebastian, Natalia i Andrzej udali się na Kazbek.


W związku z tym musieliśmy udać się na "zakupy". Przejrzeliśmy bardzo dużo modeli różnych producentów.

Podczas szukania konkretnego modelu namiotu braliśmy pod uwagę trzy najważniejsze dla nas parametry:

- szybkość i prostotę rozkładania,
- obecność fartuchów śnieżnych,
- oraz przede wszystkim niską wagę.

Pierwszy problem pojawił się już z fartuchami. W większości modeli (nawet tych ekspedycyjnych) producent nie montuje tego przydatnego kawałka materiału. Nie rozumiem takiej „polityki”, gdyż w warunkach górskich (śnieg, wiatr) fartuchy śnieżne są bardzo przydatne. W naszym przypadku brak tego elementu bardzo zawężał pole poszukiwań. Ostatecznie, wybór padł na namiot Space Explorer niemieckiej firmy Vaude. Dodatkowo był to również namiot polecany przez naszego znajomego, który miał go na naszej wyprawie na Spitsbergenie. Namiot sprawdził się tam rewelacyjnie. Jedyną przeszkodą dla niektórych może być niestety jego cena, gdyż zaczyna się ona od około 1200 zł. Jednak namiot jest tego wart.


Dane techniczne:
Odporność podłogi na przemakanie – 10000 mm słupa wody
Odporność tropiku na przemakanie – 5000 mm słupa wody
Materiał – silikonizowany nylon (w tropiku zastosowana jest technologia RipStop, a w podłodze dodatkowe wzmocnienia)
Wielkość po spakowaniu – 55 x 25 cm
Ilość osób – 2
Waga – 3400 g
Stelaż – 2 aluminiowe rurki o średnicy 11 mm
Kolory – żółty lub zielono/niebieski (petrol)

Wymiary:




Po zakupie dostajemy ładny pakunek, w skład którego wchodzi:

- worek kompresyjny,
- tropik z podpiętą sypialnią,
- stelaż (2 „druty”),
- śledzie,
- odciągi,
- zestaw naprawczy do stelaża.




Namiot można rozłożyć bez większych problemów, nawet w pojedynkę, w przeciągu maksymalnie 5 minut (oczywiście w dobrych warunkach pogodowych – przy braku lub przy słabym wietrze). Przy silnym wietrze można to również zrobić samemu, jednak trzeba się trochę namęczyć, natomiast dwie osoby dadzą sobie spokojnie radę.

Dość ciekawie rozwiązane są zakończenia prowadzeń, w które wkładane są rurki stelaża. W innych namiotach po włożeniu stelaża trzeba go zabezpieczyć „kołkiem” ze wszystkich czterech stron. W przypadku naszego Space Explorera, dwa rogi mają owe prowadnice zszyte i wzmocnione, co ułatwia znacznie szybsze mocowanie pałąka. Po włożeniu 2 rurek stelaża możemy zacząć napinać tropik. Odbywa się to poprzez mocne wpychanie rurki do prowadnicy (co powoduje wygięcie się stelaża i naciągnięcie na niego tropiku). Po tej procedurze zabezpieczamy rurkę stelaża kołkiem przymocowanym do jednego z rogów namiotu. W namiocie tym stelaż montowany jest w prowadnicach nad tropikiem natomiast pod spodem jest podpięta sypialnia. Taka konstrukcja umożliwia rozkładanie namiotu od razu w całości zarówno przy dużym wietrze jak i padającym deszczu.

Po rozłożeniu namiot nawet bez zabezpieczania śledziami stoi stabilnie. Zalecane jest  jednak przymocowanie go do podłoża. Jeśli bardzo mocno wieje, warto jest rozwinąć fartuchy i przysypać je śniegiem lub obłożyć kamieniami. Izolacja fartuchami sprawdza się bardzo dobrze w przypadku dużego wiatru. Miałem okazję przekonać się o tym na Spitsbergenie. Spałem w klasycznym namiocie bez fartuchów, natomiast kolega w rzeczonym Space Explorerze. Różnica była ogromna. W moim namiocie było bardzo zimno, natomiast w drugim z Vaude’a efekt wychłodzenia przez wiatr nie miał miejsca. Należy jednak pamiętać, żeby nie przesadzać z rozwijaniem fartuchów w czasie, gdy nie są potrzebne. Powodują one bowiem brak wentylacji i skraplanie się pary wodnej na ściankach sypialni.

Do namiotu wejdą spokojnie dwie dorosłe osoby. Dodatkowo, jeśli zrezygnują z wygody, to będzie można w namiocie umieścić jeszcze dwa średniej wielkości plecaki. Wewnątrz namiotu znajdują się dwie kieszonki podręczne (przyszyte w rogach sypialni) oraz podwieszana szmaciana półeczka, do której można zamocować latarkę lub inne oświetlenie. Przed namiotem mamy średniej wielkości przedsionek. Ma on klasyczną trójkątną budowę. Płachtę przykrywającą przedsionek można otworzyć zarówno z jednej strony jak i z obu. Niestety, jak w każdej tego typu konstrukcji w czasie opadów deszczu lub śniegu utrudnione jest wejście do namiotu, gdyż zbyt mocne otwarcie przedsionka skutkuje zamoknięciem sypialni. W przedsionku mamy dość miejsca, aby zostawić tam dwa średniej wielkości plecaki (40-50 l). W przypadku gdy na dworze warunki nie sprzyjają, w przedsionku lub nawet w samym namiocie można zagotować wodę, jednak należy przy tym zachować bardzo dużą ostrożność. Co więcej, należy pamiętać, że spalanie się paliwa zabiera tlen z otoczenia i powoduje ogrzanie się powietrza, co w szczelnym namiocie w warunkach wysokogórskich nie jest pożądane.


Namiot jak na razie towarzyszył nam podczas wspinaczki na Mont Blanc. Nocowaliśmy w nim na "platformie" w okolicach schroniska Tete Rousse. Rozkładaliśmy go przy dość dużym wietrze i nie było problemu z postawieniem namiotu (jednak robiliśmy to w dwie osoby). Namiot zostawiliśmy na jedną noc bez opieki i nie odfrunął. Trzeba przyznać, że fartuchy bardzo dobrze się sprawdziły.

Przydatną rzeczą może okazać się zestaw naprawczy, który jest dołączony do namiotu. Jest to około 10 cm rurka, w którą możemy włożyć pęknięte kawałki stelaża. Niestety, w zestawie  naprawczym nie ma taśmy klejącej, którą można by naprawić rozerwany tropik, ale tutaj pewnie producent wyszedł z założenia, że kawałek "szkota" każdy turysta zawsze ma przy sobie.

D
okończenie artykułu na: www.ceneria.pl.




Więcej nowości i ciekawych artykułów znajdziesz na naszym nowym serwisie: www.magazyngory.pl
 
Kinga
 
 
Kinga
 
2024-07-31
BIZNES
 

Rodzinne wędrówki po szlakach południowego Tyrolu

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-07-22
BIZNES
 

Hanwag Rotpunkt Low GTX wraca na dobre

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
 
Kinga
 
2024-07-02
BIZNES
 

Południowy Tyrol: niezwykły region Włoch

Komentarze
0
 
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com