JAK TO JEST BYĆ WSPINACZEM NUMER 1 W POLSCE?
Cudownie! Wokół tłumy fanek, autografy, w knajpach leją piwo za friko, a w skałach mnóstwo chętnych do asekuracji. Widzisz, nawet sprzętu na wyjazdy nie muszę brać, bo wszystko dostaję na miejscu od fanów.
POZAZDROŚCIĆ :). CZUJESZ PRESJĘ CZY NIE?
Czasami stwarzam sobie jakąś niepotrzebną napinkę. Związane to jest pewnie z mniejszą ilością wyjazdów niż za czasów studenckich. Jeśli przyjadę w dany rejon, to zazwyczaj czasu na miejscu spędzam tylko kilka dni, choć chciałbym się wspiąć na wszystkie możliwe drogi.
Jeśli podchodziłbym do sprawy w ten sposób, że jestem dobry i muszę na wyjazdach koniecznie urobić coś trudnego, to chyba długo bym nie pociągnął. Po prostu momentalnie wypaliłbym się psychicznie. Nie widzę powodów, dla których miałbym wywoływać u siebie tak negatywne emocje.
Jasne, że miło, jak się robi 8c+ czy 9a, ale nie zawsze jest kolorowo i nie zawsze można być w świetnej dyspozycji. Wkurzam się, gdy mi nie idzie, klnę, ale porażkę też trzeba zaakceptować i walczyć dalej. Można wywierać na siebie presję, ale powinna ona motywować, a nie przeszkadzać.
JESTEŚ ROZPOZNAWANY W SKAŁACH, TO UCZUCIE FAJNE CZY RACZEJ KRĘPUJĄCE?
Czasami zdarza się, że ktoś moją gębę widział w gazecie bądź Internecie i zagaja znienacka. Nie przeszkadza mi to, bo są to rzadkie sytuacje. Nie widzę problemów, żeby pogadać w skałach z kimś, kogo nie znam.
Na drodze MYD 8c+ w sektorze Ali Baba, Rodellar. Fot. Jacek Matuszek
CZUJESZ SIĘ WSPINACZKOWYM CELEBRYTĄ?
Jakoś nie kojarzy mi się dobrze to słowo. Nie uprawiam medialnej lanserki. Jeśli przekazuję informacje do portali, robię to rzetelnie, bez zbędnego koloryzowania i niepotrzebnej bajery, jaki jestem wielki. Pewnie sponsorzy woleliby mnie innego, ale nie jest to zgodne z moją osobowością i charakterem.
JAKIE ZNACZENIE MIAŁY DLA CIEBIE NOMINACJE DO JEDYNKI I ZDOBYCIE JEJ?
Obecnie nagroda ta budzi sporo kontrowersji. Po niedawnych aferach dotyczących nierzetelnego przekazu informacji do mediów mocno straciła na wartości. Kto wie, czy zamiast chwały nie stanie się ona przekleństwem wszystkich jej zdobywców? Osobiście jakoś nigdy nie wkręcałem się w tę nagrodę, nie była moim marzeniem, nie dążyłem do jej zdobycia za wszelką cenę. W 2009 roku, kiedy poprowadziłem jako pierwszy Polak drogę 9a, faktycznie po cichu liczyłem na zwycięstwo. Rok później było mi to zupełnie obojętne, dlatego tym większe było zaskoczenie, że to ja zostałem jej laureatem. Oczywiście miła jest świadomość, że moje dokonania zostały zauważone i docenione przez środowisko wspinaczkowe. Mocno podbudowuje to poczucie własnej wartości.
CO MYŚLISZ NA TEMAT SAMEJ NAGRODY?
Wydaje mi się, że Jedynka w obecnej formule nie powinna istnieć. Wspinanie składa się z różnorodnych dyscyplin, których nie da się wrzucić do jednego worka. Wspinaczka na czas ma niewiele wspólnego ze skałami, a co dopiero z alpinizmem. Nie można dla tych odrębności stworzyć wspólnego mianownika, powinno się podzielić nagrodę na kategorie. Takie jest moje zdanie.
CZY SĄ JAKIEŚ OPINIE, KTÓRE KIEDYŚ WYGŁOSIŁEŚ, A TERAZ CHCIAŁBYŚ SIĘ Z NICH WYCOFAĆ?
Raczej nie. W takich kwestiach staram się nie rzucać słów zbyt pochopnie.
PATRZĄC NA DATY TWOICH PRZEJŚĆ, MOŻNA POWIEDZIEĆ, ŻE WSPINASZ SIĘ CAŁY CZAS. JAK TO ROBISZ?
Wspinam się na tyle, na ile pozwala mi wolny czas. Nie jest tak, jak niektórym mogłoby się zdawać, iż moją pracą jest wspinanie. Mam normalną robotę, żonę, mieszkanie, więc raczej nie mam problemów z codziennym życiem. Po prostu każdą wolną chwilę wykorzystuję na wspin. Może to śmieszne, ale nie mam żadnych innych pasji – nie rozmieniam się na drobne. Inaczej nie mógłbym tego robić tak często i na tak wysokim poziomie.
POLSCY WSPINACZE NARZEKAJĄ, ŻE W KRAJU NIE DA SIĘ ŻYĆ ZE WSPINANIA. MAJĄ RACJĘ?
Może dla zawodników startujących i osiągających sukcesy na arenie międzynarodowej jest to możliwe, jednak wśród wspinaczy skałkowych to całkowita fikcja. Pewnie przyczyną jest zbyt mały rynek dla tego typu aktywności, w związku z czym nie ma potrzeby wspierania zawodników i reklamowania się za ich pomocą. Najwyraźniej dla firm jest to po prostu mało wydajna forma marketingu.
Na Jungle Book SD 8A, Cresciano. Fot. Jacek Matuszek
Brak sponsoringu powoduje wiele ograniczeń, przede wszystkim finansowych. W Polsce cały czas rozpatrujemy wspinanie w kategoriach hobbistycznych. Trudno też wymagać sukcesów przy wsparciu, jakie obecnie mamy. W okresie studiów czasu na wspinanie jest sporo, ale brak funduszy powoduje słabą mobilność w planowaniu wyjazdów. Okres po studiach oznacza większy przypływ gotówki, ale czas wolny, w którym można wyjechać, mocno się zawęża. Ze mną było i jest podobnie. Myślę, że na warunki, jakie mamy, osiągnęliśmy w Polsce naprawdę mistrzostwo. Pytanie, jak by się to wszystko potoczyło, gdyby firmy zaczęły się promować przez wspinaczy i najlepszych z nich dofinansowywać?
MASZ JESZCZE CZAS NA TRENING CZY JUŻ TYLKO SIĘ WSPINASZ? ZDRADZISZ NAM, JAK TRENUJESZ? A MOŻE TO JAKIŚ TAJNY SYSTEM?
Od jakiś dwóch, trzech lat przestałem planować swój trening. Nie wyznaczam sobie okresów: skały i panel. Jeśli tylko pogoda jest wystarczająco dobra i mam luzy w pracy, wybieram plener, niezależnie od pory roku – nawet zimą. W pozostałym czasie chodzę na bulderownię. Tam robię to, na co aktualnie mam ochotę. Nie działam na podstawie wcześniej przygotowanego planu, bo nie mam na to czasu. Dni wspinaczkowe i resty wyznacza mi praca. Obecnie bazuję głównie na doświadczeniu, które wypracowałem przez ostatnie dziesięć lat, pokonując wiele kilometrów skały. Teraz zaczyna to procentować.
CZYM JEST DLA CIEBIE CYFERKA WE WSPINANIU?
Określa nasz postęp. Dzięki niej wiem, w jakiej dyspozycji obecnie się znajduję. To jest także pułapka, bo w wielu rejonach ta sama cyferka może znaczyć coś innego. W sportowym rejonie 7b oznacza rozgrzewkę, a w Teplicach walkę o życie. Trzeba mieć do niej dystans i nie wspinać się tylko dla niej. Jest to tylko jedna z informacji o danej drodze. Wielu wspinaczom przesłania oczy, opętuje ich żądza pochłonięcia cyfry, do której jeszcze nie dorośli…
SIEKNĄŁEŚ ERFOLGA W ZABÓJCZYM TEMPIE. CO BYŁO KLUCZEM DO TAK SZYBKIEJ AKCJI? ZNALAZŁEŚ SIĘ WE WŁAŚCIWYM MIEJSCU O WŁAŚCIWEJ PORZE?
Właśnie tak. Do drogi wstawiałem się w zeszłym roku i brakło mi jednego chłodnego dnia. Dwa pierwsze dni przeznaczyłem na patentowanie linii, z zamiarem przejścia całości po dniu odpoczynku. Jednak przyszło gwałtowne ocieplenie, a to zmniejszyło tarcie na chwytach na cruxie drogi. Po reście nie byłem w stanie zrobić tych przechwytów. Miejsce to można wycenić na około 8A+ w skali Fb, w dodatku w trzech ruchach.
Tydzień przed poprowadzeniem Erfolga zrobiłem na Borze dwa buldery za 8A+ w bardzo szybkim tempie. Wiedziałem, że jestem w świetnej dyspozycji. Podjęliśmy z Basią [żoną – red.] decyzję, że na weekend jedziemy do Adlitzgraben. Pogoda miała być wyborna: dziesięć stopni i wiatr, co potwierdziło się na miejscu. Już pierwszego dnia udało mi się poprowadzić Erfolga, w ostatniej próbie. Cztery dni później przeszedłem Disturbię 8B Fb, pierwszy tak trudny bulder w mojej karierze. Dziesięć dni, które tam spędziliśmy to najlepszy wspinaczkowy okres tego roku.
Całość wywiadu znajdziecie w GÓRACH, nr 11 (210) Listopad 2011.
Tekst: Andrzej Mirek