21.04.2009
Dziś wyszliśmy z Ramche w stronę bazy. Będziemy nocować na lodowcu (morenie). Droga długa i nużąca. Czuję się tak sobie. Miałam nadzieję, że po dzisiejszej nocy będzie lepiej, ale nie jest.
Po dotarciu na lodowiec mam dreszcze, potem czuję, że łapie mnie temperatura. Udaje mi się odnaleźć jakiś termometr, no i niestety okazuje się, że jest około 37.5 stopni. Niby nie tak dużo, ale na tej wysokości może się przemienić w coś gorszego, łącznie z zapaleniem płuc.
Konsultuje się z panią doktor, czyli Kasią Skłodowską (moja partnerka z Dhaulagiri) oraz z lekarzem, który jest już w bazie, no i... antybiotyk.
Cho... jasna! Nic więcej nie powiem. Z drugiej strony lepiej wziąć teraz, bo i tak czeka nas parę dni aklimatyzacyjnych w bazie.
źródło:
kingabaranowska.com