W zimowych Tatrach na stałe wyodrębnił się już styl mikstowy – „klasyka zimowa” to połączenie stylu klasycznego i metody sztucznych ułatwień. Słowacki zespół, Adam Kaniak i Marek Radovský, w ten właśnie sposób dokonał świetnego przejścia w Dolinie Białej Wody. Dokładniej – w Dolinie Kaczej, na Kaczym Mnichu.
Zasłonista Turnia i Kaczy Mnich (niższy, na lewo od Zasłonistej) nad Dol. Kaczą; fot. james.sk
Dwójce udało się przejść Diretissimę Kaczego Mnicha (1 p. Z. Drlík – M. Pelc, 1974). Doga okazała się wymagającą linią o wyrównanych trudnościach. Najtrudniejsza okazała się być delikatna ryska, najpierw pionowa, później przewieszona, ze słabymi chwytami i praktycznie bez stopni – „Gdzie człowiek już tylko ma nadzieję, że nie spadnie”.
Adam Kaniak na wyjściu z przewieszenia kluczowego wyciągu drogi; fot. james.sk
Markowi Radovský’emu udało się przejść ją w stylu OS. Trudności wycenił na M 9-/9. To jednak nie oznaczało końca wyzwania. Jak donosi zespół, każdy wyciąg oferuje tam poważne wspinanie. Trudne długości liny nie kończą się szybko i większość z nich jest w okolicach siódemki. Przejście zespołu trwało 10 godzin.
Gratulujemy słowackiemu zespołowi! Parádny výstup! ;)
Tekst: Piotr Michalski
Zdjęcia: arch. james.sk
Na kluczowym wyciągu drogi; fot. james.sk
Schemat drogi z oznaczeniem trudności mikstowych; fot. james.sk