Tak właśnie poprzez wspinanie zacząłem chodzić po slackline w 2006 roku. Moje początki definitywnie nie należały do tych najłatwiejszych. Wszystkiego uczyłem się sam i nie miałem pojęcia, że sport jest popularny, a w sieci można znaleźć wszystkie niezbędne informacje oraz wskazówki. Podczas pierwszych zawodów slackline w Polsce „Slackline Masters” 20 maja 2006 roku przeszedłem swój pierwszy highline. Od tego momentu poświęciłem się całkowicie nowej pasji.
W 2007 roku zająłem 1 miejsce w kategorii trickline i 2 miejsce w kategorii highline na zawodach „Polish Slackline Open” w Warszawie. Tam również spotkałem dwóch znakomitych slacklinerów: Damiana Cooksey (USA) oraz Jona Ritsona (GB). Razem postanowiliśmy spotkać się w Kalifornii w USA. Niedługo po tym plany miały się urzeczywistnić i tak 14 lipca 2007 roku pokonałem jako pierwszy Polak „Lost Arrow Spire” Highline. W tym czasie był to także najwyższy highline na świecie – 880 m wysokości oraz 17 m długości. Ten wyjazd był dla mnie punktem zwrotnym.
Kolejna lata spędzam głównie podróżując. W 2009 roku razem z grupą przyjaciół wyjeżdżam po raz drugi do Stanów Zjednoczonych, gdzie przechodzę 22 highline’y w Yosemite, Moab, Joshua Tree i paru innych lokalizacjach. Na tym wyjeździe udało mi się pokonać „Big Boy” Highline o długości 67 m, które było II przejściem zaraz po Jerrym Miszewskim. Na naszym wyjeździe linia ta doczekała się również dwóch kolejnych przejść: Damian Czermak (OW), Faith Dickey (OW). Niedługo po wyjeździe do USA razem z Jordanem Tybonem oraz moją dziewczyną Faith Dickey dotarliśmy na stopa do Grecji, gdzie przeszedłem 8 highline’ów. Podczas tego wyjazdu zostało wytyczonych i przygotowanych 6 nowych linii. Po powrocie z tego wyjazdu stało się jasne dla całej naszej trójki, że chcemy kontynuować ten styl życia.
Podczas około 3 lat udało mi się przejść ponad 150 różnych highline’ów.
Niedawno temu pokonałem także najdłuższy longline w Polsce – 175 m, we Wrocławiu.
Po mniej więcej 4,5 rocznej przygodzie z slackline, wiem czego oczekuję od samego siebie i w jakim kierunku chciałbym się rozwijać. Pragnę przesunąć swoje granice oraz być uniwersalnym w tym, co robię. Zależy mi na długich oraz eksponowanych highline, co raz dłuższych longline, a także podwyższyć swój poziom trickline.
Współpracowałem z wieloma firmami slackline. Od niedawna jestem sposnorowany przez firmę Gibbon.
Byłem częścią paru różnych projektów i filmów na temat slackline. Chciałbym w dalszym ciągu promować tę aktywność w Polsce i na świecie.
Obecnie razem z moją dziewczyną mieszkam w Berlinie, gdzie razem pracujemy nad kolejnymi pomysłami i planami na ten rok.
Więcej informacji:
www.urbanhighline.pl.