Jachtem na Antarktydę i wokół Hornu (8 czerwca, Gdańsk)

Data: 8 czerwca 2009 r. o godzinie 19.00
Miejsce: Międzynarodowy Klub Morza „Zejman” na Wyspie Spichrzów przy ul. Motławskiej w Gdańsku

Tym razem popłyniemy z kpt. Sławomirem Rudnickim na Antarktydę i wokół groźnego Przylądka Horn, udowadniając że nie taki diabeł straszny jak go opisują przez stulecia w portowych tawernach świata.

Będzie to opowieść o rejsie z Puerto Madryn do Wyspy Króla Jerzego (stacji Arctowskiego) z opłynięciem Przylądka Horn na jachcie "Panorama" na przełomie lat 2004/2005. Także posłuchamy o tym, jak trzeba się do takiego rejsu przygotować. Zdjęcia będą zaprezentowane z dwóch rejsów: ze wspomnianego na "Panoramie" oraz z tegorocznego wzdłuż Półwyspu Antarktycznego.

UWAGA!
Z uwagi na niedużą pojemność sali i w celu poprawy strony organizacyjnej spotkań podróżniczych, obowiązują karnety w cenie 6 zł na I część spotkań w m-cu czerwcu (3 spotkania ), które będzie można wykupić na najbliższym spotkaniu w dniu 8 czerwca 2009 r. Każdy posiadacz karnetu może wprowadzić na imprezę osobę towarzyszącą za odpłatnością 2 zł.
Członkowie klubu „Zejman” posiadający aktualne karty klubowe na 2009 r.  wstęp bezpłatny!

Zapraszamy do Zejmana!
Dorota Kobierowska  Michał Kochańczyk  Andrzej Dębiec

I jeszcze tekst Agaty Pospieszalskiej, żeglarki, autorki zdjęć, oddający klimat oceanicznego, polarnego rejsu.

Niektórzy pytają po co???
            ...by życie miało smak, choćby słonej wody.

W pogoni za marzeniami odnaleźliśmy coś znacznie ważniejszego – człowieczeństwo, ukryte na końcu świata…

Przepłynęliśmy 2500 mil, opłynęliśmy przylądek Horn, dwa razy pokonaliśmy cieśninę Dreak’a, osiągnęliśmy Szetlandy Południowe… czy byliśmy profesjonalną załogą, teamem zawodowców, których już niewiele może zaskoczyć, wydaje mi się że nie, przynajmniej  w większości, Sławek poprowadził rejs marzycieli, wierząc że pragnienia ludzkie są silniejsze od ich słabości. Nie pomylił się. ….. Herbata podana bezwiednie drugiej osobie, ręce zaciśnięte na kubku, który oddaje przez chwilę trochę ciepła. Para wydobywająca się z ust przy każdym oddechu, warstwy ciuchów utrudniające poruszanie, wszechobecne zimno paraliżujące ludzkie odruchy…cieśnina Drake’a. Dni których nie rozróżniamy uparcie prąc do przodu stapiają się w jedno, nieistniejąca już prawie noc daje świadectwo siebie tylko przez chwilę ofiarując nam lekko zaciemnione niebo, czy można tęsknić za gwiazdami,  za grubym łysym?

...wielki albatros, dostojnie płynie w powietrzu ponad żaglami, do najbliższego lądu 200 mil. Od 4 dni nie widzieliśmy słońca, siedząc przy sterze proszę cichutko żeby wyszło chociaż na chwilę.. widok napawający ciepłem, nadzieja.

Panuje lekki letarg, wachta, spanie, jedzenie, spanie, nikt nie rwie się do rozmów w mesie, niektórzy nie wstają na posiłki, wygrzany śpiwór jest zbyt cenny aby pozostawiać go samego. Choroba morska zbiera małe żniwo, tylko ja na dobre zaprzyjaźniam się z relingiem …

Pierwsza góra lodowa zabłąkana na oceanie, ożywiamy się na chwilę chłonąc jej błękit.

Surrealizm,  oddech wymieszany z wiatrem, granat oceanu i błękit załamujących się fal, łysy dryfujący jacht bezwładnie unosi się na falach…całą noc pływamy na dryfkotwie, sztormi,   Szetlandy już blisko, za blisko jak na taką pogodę…

Wieloryby krzyczy Tylut, wyskakujemy spod pokładu, spełnia się jedno z marzeń, mały cud na końcu świata, błyszczące cielska wielkości jachtu wynurzają się co chwilę plując fontannami wody.

Agata Pospieszalska