facebook
 
nowy numer GÓR
 
 
 
 
 
szukaj
 
 
 
Nasz kanał RSS
2008-04-30
 

INES PAPERT: WE WŁAŚCIWYM MIEJSCU I WE WŁAŚCIWYM CZASIE

Odkąd zrezygnowałam z zawodów, jest mi dużo łatwiej znaleźć się we właściwym czasie we właściwym miejscu, a to jest to decydujące we wspinaczce lodowej i mikstowej o tej trudności.
 


Ines Papert na Flying Circus. Fot. Rainer Eder / Visual Impact


Tłumaczenie odpowiedzi Ines: Alexander Beneke



Piotr Drożdż: Możesz powiedzieć coś o historii Flying Circus? Wiemy o pierwszym przejściu Roberta Jaspera. Później, wedle naszej wiedzy byli Szwajcarzy, Gabriel Grünenwald i Simon Oswald, oraz Beat Kammerlander. Ty w swoim opowiadaniu o drodze pisałaś o przejściu Rafa Webera, którego dokonał rok temu? Czy to wszystko?

Ines Papert
: Pierwsze przejście drogi OS należy do Michiego Wärthla
, potem były przejścia osób, które wymieniłeś. Flying Circus przeszli również inni, których imion, niestety, nie znam. 

Czy kiedy trzy lata temu zrobiłaś Mach 3 i Crack baby, myślałaś o przejściu Flying Circus?


Myślałam o tym już w 2005 roku. Niestety, lód nie sięgał wyjścia z okapu. Postanowiłam poczekać na idealne warunki, aby móc dokonać próby przejścia OS. Ponadto do 2006 roku zawody Pucharu Świata uniemożliwiły mi elastycznie reagowanie na warunki. Odkąd zrezygnowałam z zawodów, jest mi dużo łatwiej znaleźć się we właściwym czasie we właściwym miejscu, a to jest to decydujące we wspinaczce lodowej i mikstowej o tej trudności.

Will Gadd powiedział, że wspinanie osesem w mikście jest jeszcze trudniejsze niż w skale; że w tej grze różnica pomiędzy tymi dwoma stylami – OS i RP – jest jeszcze większa. Zgodzisz się z takim stwierdzeniem? 

Trudno jest jednoznacznie przyznać rację Willowi. Wszystko zależy od ilości lodu na danej drodze (co również w znacznej mierze obniża trudności) oraz czy linia została już wielokrotnie pokonana. Na przykład na Flying Circus znalezienie właściwej drogi było stosunkowo łatwe. Nie ma na niej również pojedynczych trudnych ruchów. Trudność polega na zachowaniu zimnej krwi oraz zaufaniu asekuracji. Istnieje jednak kilka haków, co do których nie masz pewności czy wytrzymają. Umiejętność używania krótkich śrub lodowych dodawała mi pewności. Przez całą drogę czułam, że moje umiejętności przewyższają trudności; nie czułam, aby był to wysiłek do granic moich możliwości. Drogę robiliśmy szybko, dzięki czemu nie marzłam i mogłam wspinać się w lekkich butach. 

Czy zrobienie tej drogi w stylu OS polegało również na tym, że nie dowiadywałaś się żadnych szczegółów odnośnie asekuracji, czy też wiedziałaś mniej więcej czego się spodziewać na poszczególnych wyciągach?

Spytałam kolegi, Ralfa Webera, czy powinnam wziąć friendy i kości. Stwierdził, że na dwóch pierwszych wyciągach w zupełności wystarczą 2-3 śruby lodowe. To w znacznej mierze zredukowało ilość szpeju, który nieśliśmy podczas dwugodzinnego podejścia. Dobrze znam Ralfa, więc wiedziałam, że mogę mu zaufać. Wiedziałam również, że drugie stanowisko, na prawo od kruszyzny, jest słabo widoczne...

Jaki był twój odbiór jakości asekuracji i psychologicznych wymagań, jakie stawiała droga? Robert dał tej drodze E4, więc wygląda na to, że odebrał tę drogę jako całkiem poważną…


Hmm… Myślę, że od czasu pierwszego wejścia przybyło parę haków, jednak generalnie budzą one wątpliwości co do tego, czy utrzymałyby lot. Nie mogę ocenić, czy droga jest na miarę E4. Z pewnością należy się czuć swobodnie w lodzie i panować nad swoją psychiką. Trawers M10 jest mocno eksponowany i kosztował mnie trochę nerwów. Asekuracja jednak jest wystarczająca. Należy jedynie ostrożnie podchodzić do sopli lodu. Stanowiska są ospitowane.

Czy miałaś jakieś trudne momenty podczas wspinaczki?

Tak, jak pisałam w opowiadaniu, na wyciągu M10 podczas osadzania śruby prawie wypadł mi czekan. Na szczęście zatrzymał się na kapturze kurtki, bo wiedziałam, że utrata dziaby byłaby równa zaprzepaszczeniu szansy na przejście OS. Poza tym wszystko miałam pod kontrolą. Prawdziwą radość stanowił dla mnie ostatni wyciąg (60 m), gdzie czekała mnie wymagająca wspinaczka w lodzie.

Jeśli mówimy o trudnościach psychicznych, to przypominam sobie, że Robert wycenił Betablock Super w Kanderstegu na E6. Czy myślałaś kiedyś o przejściu tej drogi? Ciekaw też jestem, która z mikstowych wspinaczek, jakie masz na koncie, zasługuje twoim zdaniem na najwyższą ocenę w skali E.

Czuję ogromny respekt przed filarami z lodu. I było tak już, zanim Urs Odermatt, przy dużej dozie szczęścia, przeżył zawalenie się takiego filara. Betablock Super jest niesamowitą linią. Jednak decydujący jest odpowiedni moment...
 

Więcej: Góry, nr 3 (166) marzec 2008



 
 
 
 
Więcej nowości i ciekawych artykułów znajdziesz na naszym nowym serwisie: www.magazyngory.pl
 
Kinga
 
2025-01-15
GÓRY
 

Halka w falbankach chmur - Laponia

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
 
Kinga
 
2025-01-08
GÓRY
 

Lubimy element zaskoczenia

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2025-01-07
GÓRY
 

Wielka Korona Tatr w rekordowym czasie

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-12-30
GÓRY
 

Działam po swojemu

Komentarze
0
 
 
 
 
Copyright 2004 - 2025 Goryonline.com