22 czerwca otworzyliśmy sobie icefall (wytyczenie i obstawienie traserami drogi). 25go wyruszyliśmy ponownie i po nocy na 6000 udało nam się przejść plateau i drugi icefall na przełęcz Gasherbrum Saddle 6500 m, gdzie spędziliśmy kolejną noc. Choć prognozy sugerowały lekką czujność, to 27go ruszyliśmy w górę do poręczowania kuluaru japońskiego. Mieliśmy ze sobą 200 m własnej liny, 50 znaleźliśmy na przełęczy, 100 nowej, ładnie zdeponowanej w kuluarze. Sporo wyrwaliśmy starych spod śniegu. Niektóre stare w dobrym stanie wisiały na swoich miejscach. Trzeba było przetarcia zastąpić węzłami, wyciąć bardzo stare fragmenty, sztukować, poręczować nowymi linami te miejsca, gdzie lin nie było w ogóle.
Wysokość 6000 m, w tle Gasherbrum II. Fot. polskihimalaizmzimowy.pl
Prace kończyliśmy bardzo późno i przy złej pogodzie, ale efekt jest taki, że kuluar jest zaporęczowany – jak nowy i, co ważne, osiągnęliśmy wysokość 7000 m. Przed wieczorem wróciliśmy do obozu II na 6500. Rano nie chciało nam się kiwnąć palcem, więc cały dzień spędziliśmy w namiocie, ale i pogoda nie nadawała się na zejście – zadymka. 29go nie było lepiej, ale słabiej wiało, no i należało schodzić. Najgorszy był brak widoczności. Było bardzo trudno znaleźć drogę z góry w dół, najpierw przez icefall poniżej przełęczy, potem przez lodowiec Gaszerbrum i przez kolejny icefall (razem 16,5 km lodowcowego terenu).
Kluczenie i błądzenie były najgorsze, choć trochę pomagał GPS, zapadanie się w śnieżnej brei i wpadanie do szczelin spowalniały nas jednak bardzo. Nie chcieliśmy postojować grzecznościowo w cudzych namiotach, czy to w c1 czy w abc, parliśmy więc do oporu totalnego. Nastąpił on już niedaleko od bazy, ale nastąpił: Hajzer wpadł do stawiku do połowy ud i nabrał wody, zapadał zmrok, po raz kolejny nie wiedzieliśmy, gdzie dalsza droga i trzeba było kluczyć. Choć przetarło się i widzieliśmy światła bazy, to zawisło nad nami widmo biwaku… Poprosiliśmy więc o pomoc.
Thomas Laemmle i 3 Pakistańczyków wyszło nam naprzeciw, przetarli i wskazali drogę. A jak bardzo smakowała gorąca herbata!! Dzięki temu o 22 byliśmy już w bazie – dzięki Thomas! Dzięki Amical!! Nasz proces aklimatyzacji uważamy za zakończony. Wypatrujemy teraz dobrej prognozy, by zaatakować szczyt Gaszerbrum I.
Pozdrawiamy Artur i Marcin
Źródło: pza.org.pl