Zamieszczone poniżej informacje są użytecznym fragmentem i uzupełnieniem artykułu "Kocha, lubi, szanuje, nie chce, nie dba, żartuje..."
(GÓRY 180 / 2009) - podsumowującego wydarzenia na szkockiej scenie wspinania zimowego.
Kilka fotodiagramów można znaleźć w dziale
Topo na stronie GÓR.
NAJCIEKAWSZE REJONY
Northern Highlands
To bardzo rozległy teren - ciągnący się umownie na północny zachód od linii drogi A82 (Fort William-Inverness). Można zaryzykować stwierdzenie, że dla zimowego wspinania to terra incognita. Jeśli już gdzieś są jakieś drogi to przeważnie nie mają powtórzeń i nie zależy to w ogóle od stopnia trudności - po prostu ciężko znaleźć "amatorów" wielogodzinnych podejść i to jeszcze w okolicy,którą można podsumować, że tam psy d***** szczekają... Pozostając jednak w zgodzie z prawdą, to oprócz tego że każdy rodzaj i styl wspinania można tu znaleźć, to jeszcze trzeba przyznać, że ze względu na rozbijający się właśnie o wybrzeże tego rejonu Golfsztrom - pogoda jest bardzo niestabilna. A na ścianach znajdujących się w bliższym sąsiedztwie morza odpowiednie warunki mogą się nie zawiązać w ogóle.
W ostatnim czasie teren ten jest poddawany stopniowej eksploracji i to nawet na najwyższym poziomie. W okolicach Torridon (na Beinn Eighe) i Applecross (na Beinn Bhan) ekstremaliści wytyczają solidnie wycenione pasaże, uważając za Ianem Parnellem, że właśnie tu należy szukać przyszłości mikstowego wspinania na Wyspach. Jako ciekawostkę można wspomnieć, że Dave MacLeod "odkrywa" ten rejon także dla wspinania letniego
(GÓRY 184 / 2009), jako alternatywy dla Gritstone.
Glen Coe
Niezależnie od obranych celów wspinaczkowych sam przejazd przez dolinę Coe powinien się znaleźć na liście obowiązkowych obiektów "do zwiedzenia" - co nie jest takie trudne, bo wyprawiając się w szkockie góry mamy do rozsądnego wyboru dwie drogi: przez Cairngormy lub właśnie Glen Coe... O niezwykłej urodzie doliny niech świadczy fakt, że 90% pocztówek z kobziarzem na tle gór jest stąd. A jakby tego było mało to dość często można spotkać pana z dudami i w kilcie na pierwszym parkingu przy wjeździe do doliny. O ile oczywiście go zauważymy, gdyż konkuruje z nim widok na niesamowitą piramidę Buachaille Etive Mór (patrz zdjęcie poniżej)- uważaną za najpiękniejszą górę Szkocji, a zarazem najniebezpieczniejszą... Ciarki przechodzą po plecach od ekspozycji, nawet na łatwych drogach, gdyż otaczający widok podczas wspinaczki to przede wszystkim płaskie wrzosowisko Rannoch Mor. Oczywiście od ekspozycji jeszcze nikt nie umarł (chyba), ale Etive przewodzi wszelkim statystykom akcji ratowniczych ze względu na "turystyczne" zejście, gdzie jest lawiniasto, i tłoczno, bo turyści używają tej drogi do wyjścia na ten popularny szczyt. W styczniu bieżącego roku
zginęło w lawinie trzech doświadczonych wspinaczy - nie pomogły dwa śmigłowce i niezwykle szybka akcja ratowników... Trzeba tam po prostu uważać.
Sama dolina oferuje szeroki wybór dróg zarówno pod względem trudności jak i typu terenu. Dla każdego coś miłego. Jedynym poważniejszym problemem, wynikającym z "zapierającej dech" scenerii oraz krótkości podejść - jest kłopot ze znalezieniem miejsca na i tak dość licznych parkingach.
Buachaille Etive Mór (
fot. skyscrapercity.com)
Cairngorms
W swoim charakterze pasmo Craingorms przypomina Bieszczady, tyle że bez lasów. Ot, takie gołe pagóry, na których często zamiast szczytu jest "patelnia". Przez to specyfika wspinania jest dość odmienna od pozostałych rejonów. Po pierwsze jest tu zimniej i o wiele wietrzniej, ale też mniej jest opadów. Po drugie jest tu bardziej "mikstowo" - dużo więcej trawek, na przemian z granitem i lodem. Po trzecie, chyba najbardziej wpływające na "magiczność" tych gór - jest tu... bezludnie. O ile jeszcze w Northern Corries się jakiegoś człowieka zobaczy, to zapadając się w głąb pasma można przez kilka dni nikogo nie ujrzeć. Po czwarte, Cairngormy znajdują się pod ochroną
parku narodowego pokrywającego teren 3800 km
2 (czyli ponad trzykrotnie większy, niż TPN i TANAP razem wzięte) - warto jednak odkreślić odmienność realizacji celów ochrony przyrody - można wszędzie się wspinać, można wszędzie chodzić (nie ma wytyczonych szlaków w polskim rozumieniu), można też wszędzie biwakować (zapoznać się należy z obostrzeniami, ale wynikającymi nie z ochrony środowiska, a prawa właściciela ziemi)...
Jako, że dla przeciętnego człowieka ekstremalnym wyczynem byłoby przejść Craingormy z północy na południe, lub na odwrót (czyli najwęższą stroną) w ciągu jednego dnia - przyjęto w środowisku wspinaczkowym dzielić je na północne (dla tych, co parkują w Aviemore) oraz południowe (dla tych zaczynających w Braemar). Te właśnie odległości, podobny wygląd wzgórz, silne wiatry i liczne zadymki, bezludzie - powodują, że największym utrapieniem dla przemierzających te pustkowia (poza bólem dźwigania "biwaku") jest nawigacja. Niestety umiejętność posługiwania się mapą i kompasem lub GPS-em jest obowiązkowa...
Na zachętę można też polecić reklamujące Cairngormy krótkie
video.
Ben Nevis
Brytyjska "Góra Gór" jest esencją tego co najlepsze i najtrudniejsze ma do zaoferowania zima w Szkocji - ale i nie tylko zima, bo przecież na ścianie Ben Nevisa ostatniego lata niesamowity Dave MacLeod poprowadził najtrudniejszą drogę na własnej asekuracji -
Echo Wall (E12?)... Wróćmy jednak do zimy. W sumie samego wspinania na Benym wystarczyłoby na wiele sezonów dla niejednego entuzjasty, jednak okolice Fortu William (głównego miejsca wypadowego) oferują jeszcze kilka ciekawych "przedsięwzięć". I tak na południu, a dokładniej południowe stoki Glen Nevis to pasmo Mamores, które za względu na kruchą jakość skały ni jak się nie nadają jak do zimy. Drogi do 200 metrów. Na zachód od Bena leżą Aonachs: Mor i Beag - oferują podobne do niego przewyższenia. Jedynym mankamentem jest dłuższe podejście dające się nogom we znaki. A trochę jeszcze dalej w tym kierunku znajdują się Grey Corries - zachęcające krótkimi drogami (70-80 m) i dobrą asekuracją. Ot tak żeby kości rozruszać. A oddalając się jeszcze bardziej na zachód - napotkać można jedną z najbardziej niedocenianych scen zimowego wspinania - Creagh Meagaidh, którego wysokość ścian przewyższa nawet to co można zastać na Benym, bo dobijają do 450 metrów, a do tego jeszcze sporo więcej lodu! No i najważniejszą zaletą jest brak "tłumów" charakterystycznych dla popularnego Bena. Po wyjściu ze ściany czeka jeszcze dla chętnych kilometrowy marsz po płaskim plato do szczytu i koszmarne pod względem nawigacji zejście drogą "turystyczną", o czym przekonał się autor niniejszego podsumowania, który spędził nieoczekiwanie noc sylwestrową na próbie odnalezienia się w "czasie i przestrzeni" po tym jak skręcił (albo właśnie nie skręcił) we mgle nie tam gdzie trzeba...
Oczywiście Ben Nevisa trzeba zaliczyć - choćby dla zobaczenia ilości zespołów wspinających się w pogodny, zimowy weekend... Porównać to można chyba tylko do letniego weekendu w Dolinie Kobylańskiej ;)
Reszta świata (oczywiście szkockiego)
Zadziwiający jest ogrom dostępności gór w Szkocji. Rejony opisane powyżej to tylko fragment (choć zapewne najlepszy) tego co można tam odnależć. Bo oprócz różnorodności "przedmurza" Highlandów i Cairngormów charakteryzującego się jednak znacznie niższymi przewyższeniami - można znależć takie perełki jak prawdopodobnie najdłuższa na świecie droga mikstowa w centrum miasta - 150 metrowy Excalibur III na zboczu Arthur`s Seat lub też "wyprawy" na horne ściany góry zamkowej w stolicy Szkocji Edynburgu - a wszystko to pod warunkiem zawiązania się warunków i oczywiście pod osłoną nocy... Lokalny szeryf nie jest tak wyrozumiały jak choćby władze wyżej wymienionego Cairngorm National Park :)
PORADY PRAKTYCZNE
Przewodnik
Drugie wydanie "Scottish Winter Climbs" autorstwa Andy Nisbeta, Raba Andersona i Simona Richardsona ujrzało światło dzienne w zeszłym roku - jest zatem jak najbardziej aktualne. W stosunku do poprzednika zmienił się on... kompletnie - inny format, zdjęcia, diagramy, no i został uzupełniony o nowe drogi. W sumie znaleźć w nim można ponad 900 dróg - głównie łatwych i średniotrudnych klasyków nie tylko opisanych, ale też rozmieszczonych na 79 kolorowych diagramach i 15 mapach.
Do nabycia w necie na
www.cordee.co.uk oraz każdym szanującym się sklepie na Wyspach.
Dojazd - do Szkocji
Minęły już czasy, choć jest to wciąż możliwe, dwudniowej podróży autokarem z Polski do Wielkiej Brytanii. Najdogodniejszym (zarówno pod względem szybkości jak i ceny) środkiem transportu jest samolot. Oprócz tradycyjnych przewoźników, sporą ofertą lotów do Szkocji mogą poszczycić się tzw. tanie linie lotnicze (
www.easyjet.com,
www.ryanair.com)
.
Ceny oczywiście wahają się dość znacznie - od naprawdę niskich (od kilkudziesięciu złotych w jedną stronę) do całkiem sporych - generalna zasada jest taka, że im wcześniej się rezerwuje lot oraz termin nie jest bliski jakimkolwiek świętom - tym jest taniej.
Dojazd - po Szkocji
Niestety Szkocja nie dysponuje rewelacyjną siecią komunikacji publicznej. W większości wypadków rozkład jazdy zamyka się pomiędzy 8 a 16 z dwoma kursami dziennie. Szczegóły:
www.citylink.co.uk
Alternatywą dla śmiałych pozostaje wypożyczenie auta (od £22/dzień za najmniejszy model) - pamiętać należy o wąskich, zaśnieżonych górskich drogach pokonywanych trzymając się lewej strony jezdni.
Pieniądze
Obowiązującą walutą w Szkocji jako części Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii jest oczywiście funt szterling, ale funt szkocki jest nadal drukowany przez trzy szkockie banki: Royal Bank of Scotland, Bank of Scotland i Clydesdale Bank. Banknoty są czasem przyjmowane jako środek płatniczy w całej Wielkiej Brytanii, ale zwykle są używane tylko na terenie Szkocji. Ich wartość jest taka jak funta szterlinga. Technicznie patrząc nie jest to waluta uznawana za legalny środek płatniczy - banknoty są uważane za weksle. Nie można ich zatem wymienić na złotówki po powrocie do Polski (albo po bardzo zaniżonym kursie).
Zakupy spożywcze
Im większy sklep, tym taniej - zasada obowiązująca prawie wszędzie. W wielu hipermarketach znajdują się wyodrębnione półki z polskimi produktami, a w większych miastach także polskie sklepy. Każdy szanujący się sprzedawca (od Tesco po pakistańskie cornershopy) powinien mieć w ofercie trio: Żywiec, Lech, Tyskie.
Na terenie Szkocji obowiązuje częściowa prohibicja. I tak nie można zakupić alkoholu w żadnym sklepie po godzinie 22 - puby sprzedają trunki do 1 w nocy, a kluby do 3. Do tego w niedzielę zakaz obowiązuje do godziny... 13. Pewnym rozwiązaniem są kasyna, gdzie można się "bawić" niemal całodobowo, ale trzeba być członkiem (czasami po błyskawicznym wypełnieniu formularza). Rezydencji hotelowi mogą korzystać ze znajdujących się w hotelu barów. Zaś w trakcie rozlicznych festiwali w różnych miastach przedłużane jest pozwolenie na sprzedaż o dwie godziny "na korzyść" kupującego.
Zakupy sprzętowe
Niestety ceny szpeju nie są żądną rewelacją - przy czym czasami coś można "wyhaczyć" kiedy zostaje w sklepie ostatnia sztuka lub bez opakowania. O wiele lepiej sprawa ma się z ubraniami - w trakcie posezonowych (po Bożym Narodzeni i po Świętach Wielkanocnych) wyprzedaży można się spodziewać do 50-70% upustów. Są to realne obniżki, jednak nie obejmują całej oferty.
Zakwaterowanie
Czasami ze względu na odległości konieczny jest nocleg w namiocie lub samochodzie. Prawo szkockie dopuszcza możliwość biwakowania na dziko, nawet na terenie parków narodowych.
Drugą opcją, mniej ekstremalną, jest nocleg w kamiennych chatkach (bothy) - prostych schronach, przeważnie nie zamykanych i wolnych od opłat. Więcej informacji o lokalizacji można zaczerpnąć na
www.mountainbothies.org.uk
Trzecią opcją są schroniska (huts), które nie przypominają w żaden sposób polskich odpowiedników. Różnica pomiędzy bothy, a hut polega głównie, że te ostatnie są zamykane i wymagają rezerwacji ;) Korzystać mogą z nich członkowie miejscowych klubów (oraz ich rodziny) za niewielką opłatą. Jest to jednak do przeskoczenia, a szczegóły znależć można na
www.mcofs.org.uk/huts
Kolejną opcją są zwykłe hotele, hostele i domy gościnne (B&B) - których lista znajduje się, wraz z możliwością rezerwacji na
www.visitscotland.com. Ceny od £30 w górę (przeważnie ok. £50-60) za pokój dwuosobowy (czasami nawet z wliczonym śniadaniem).
Język
Oficjalnymi językami są angielski oraz Gaelic - niemniej jednak większość mieszkańców posługuje się mieszanką angielskiego ze szkockim dialektem - im bardziej na północ, tym bardziej przeważa szkocki. W celu przybliżenia sobie różnicy pomiędzy wyuczonym angielskim, a tym co można zastać na miejscu warto obejrzeć film Trainspotting z Ewanem McGregorem, z zaznaczeniem, że przeważa w nim angielski (zresztą dystrybutor na rynek amerykański zdecydował się na dubbing tego filmu!).
Dla chętnych wypróbowania swojej znajomości angielskiego polecić można przysłuchanie się
wywiadowi udzielonemu telewizji STV, w którym bohater wypowiada się nieomalże czystą i powszechną "szkotczyzną".
Inne atrakcje
Jeśli nie uda się wstrzelić z pogodą, a spręż do wspinania utrzyma się - polecić można Ice-Factor w Kinlochleven (30 min od Fortu William), czyli sztuczną ściankę lodową w zamkniętej hali. W sumie 500 ton lodu, 1400 m2 ścian (w tym przewieszki), 20 wędek, 15 metrów wysokości...
www.ice-factor.co.uk
Prognoza pogody i zagrożenie lawinowe
Najlepszą prognozę pogody z uwzględnieniem warunków wspinaczkowych można znależć na
www.mwis.org.uk
Oczywiście dla pełni informacji warto także zapoznać się z aktualnym zagrożeniem lawinowym:
www.sais.gov.uk
Ratownictwo
W wypadku zagrożenia lub też wypadku należy skontaktować się z policją pod numerem telefonu 999 - podając, o ile to możliwe, koordynaty z map Ordnance Survey (OS). Warto pamiętać, że w sytuacji skrajnej helikopter może przybyć nawet za 2 godziny, a w wypadku złej pogody operujący na ziemi zespół ratowników po 6 godzinach od wezwania pomocy. Wynika to z rozległości i niedostępności gór w Szkocji. Jako ciekawostkę dodać można, że śmigłowiec ratowniczy operuje z pływającego dookoła Szkocji... okrętu marynarki wojennej -
HMS Gannet.
Wykorzystywany w akcjach ratowniczych HMS Gannet (fot. Royal Navy)
Mapy i nawigacja
W górach Szkocji nie ma znakowanych szlaków turystycznych i niezależnie czy to park narodowy czy nie - chodzić można w zasadzie wszędzie. To, oraz dość częsta mglista pogoda powoduje trudności w nawigacji właściwie już od samego parkingu. Dobrze więc jest się podszkolić w tym zakresie jeszcze przed wyjazdem oraz zaopatrzyć w co najmniej w kompas. Warto też uważnie przestudiować opisy w przewodnikach - często wymieniające popularne trudności orientacyjne na danym terenie.