Dzień IX - 03.04.2010
Skoro świt jedziemy busem do granicy z Tybetem, a potem do Zhangmu na 2300 m. Na granicy atmosfera nerwowości, ciągłej inwigilacji, mnóstwo tajniaków. Przechodzimy wiele kontroli, szukują treści związanych z Dalajlamą. Miejscowi przenoszą nasz sprzęt na plecach przez most graniczny.
Dzień X – 04.04.2010
Z Zhangmu przemieszczamy się do Nyalam na 3700 m. Pogoda słoneczna, ale jest ok. 0 stopni. Droga, jakiej nie powstydziłoby się żadne alpejskie państwo, wiedzie kręto wzdłuż rzeki. Po południu pada śnieg - w tym miasteczku pamiętającym komunistyczne czasy, gdzie władza bezwstydnie jeździ landcruiserami, a bieda aż piszczy dookoła.
Dzień XI – 05.04.2010
Dziś w ramach aklimatyzacji wchodzimy na pobliski szczyt 4050 m. Idzie z nami Dawa Sherpa i Kena, który kręci film dla Qobina. Schodząc mijamy grupę Dana Mazura, który już od lat organizuje ekspedycje na Everest.
Dzień XII – 06.04.2010
Ruszamy do Tingri na 4300 m. Mijamy przełęcz Tonla Pass na 5050 m. z której widać Sisha Pangme, jeden z 14 ośmiotysięczników. W Tingri dopada nas cała masa dzieci krzycząca „hello money”. Spotykamy też naszą rodaczkę z Calgary, która z mężem Gordonem ze Szkocji chce zakończyć koronę ziemi.
Dzień XIII – 07.04.2010
Wspinamy się na pobliski wierzchołek 4700 m. W oddali widać cel naszej misji - Everest i Cho Oyu z jego kopiastą czapą.
Dzień XIV – 08.04.2010
Ostatni etap do bazy na 5150 m mija bez przeszkód, nie licząc paru check pointów. W bazie mała draka, ponieważ nie pozwalają wywiesić naszej flagi narodowej.
Dzień XV – 09.04.2010
W celach aklimatyzacyjnych idziemy w stronę bazy wysuniętej. Po drodze mijamy symboliczny cmentarz osób, które straciły życie na Evereście.
Dzień XVI – 10.04.2010
Odwiedzamy miejscowy monastyr buddyjski, gdzie miejscowy duchowny błogosławi naszą ekspedycję. Czterogodzinna wędrówka dobrze robi na naszą kondycję.
Dociera do nas tragiczna informacja z Polski. Jesteśmy mocno wstrząśnięci i zszokowani tym, co się stało. Łączymy się w bólu ze wszystkimi...
Dzień XVII – 11.04.2010
Z samego rana ważenie i pakowanie na yaki całego ekwipunku. Ponad 1,5 tony zmierza do Middle Campu na 5800 m. Z dalszej wyprawy rezygnuje Malezyjczyk.
Dzień XVIII – 12.04.2010
Dalsza wędrówka wzdłuż niemającego końca lodowca Rongbuk do ABC czyli bazy wysuniętej na 6400 m. Pokonane przez nas 22 km daje nam się we znaki.
Dzień XIX – 13.04.2010
Urządzamy naszą bazę, rozkładamy mesę, namioty osobiste, kuchnie. Temperatura w nocy
-10 stopni, ciśnienie 450 hPa, wiatr na szczycie 135 km/h. Łatwo nie będzie…
Źródło:
http://www.everest2010.pl/