Niemiecka marka Deuter powstała w 1898 roku znana jest z produkcji najwyższej jakości plecaków. O ich jakości i wykończeniu napisano już sporo w różnych miejscach. Niestety, jak wszystko co dobre, także produkty marki Deuter nie należą do najtańszych. Z tego co pamiętam plecak Giga kosztował mnie ponad 200 zł.
Plecak występuje w sześciu kolorach. Dzięki temu, że część z nich jest bardzo jaskrawa, a część stonowana, każdy może wybrać taki, jaki mu się najbardziej podoba. Ja akurat potrzebowałem plecaka, który nie będzie specjalnie rzucał się w oczy (choć bardzo lubię jaskrawe kolory), więc dość długi czas poszukiwałem koloru brązowego w kratkę (taki też ostatecznie udało mi się zdobyć). Drugim kolorem w kratkę jest czarny (ten kolor występuje także tradycyjnie – bez jakichkolwiek dodatkowych wzorów). Ponadto w ofercie producenta znajduje się także niebieski, zielony i jasnofioletowy (odpowiednio: coolblue-midnight, kiwi-emerald i blackberry-stone).
Moim zdaniem Giga jest bardzo ładny, owszem, z wyglądu dość spory, ale wszystko bardzo dobrze się komponuje i jest zaprojektowane z odpowiednią precyzją, a przede wszystkim pomysłem. Z przodu na klapie od najmniejszej kieszeni znajduje się naszyte logo marki. Z samego dołu niewielka nazwa modelu. Około 3 cm nad nią znajduje się mały prostokątny odblask. Tego typu udogodnienia są często niedoceniane, a mogą przecież uratować życie. Ile to razy miałem sytuację, że jadąc samochodem w nocy w dosłownie ostatniej chwili zauważyłem przechodnia na poboczu, bo nie posiadał odblasku. Ten element jest skonstruowany jako szlufka. To dodatkowy atut – możemy bądź przytroczyć coś niewielkiego (np. ręcznik szybkoschnący) lub użyć tego miejsca do przypięcia lampki awaryjnej.
Plecak posiada po jednej siateczkowej kieszeni z każdej strony. Warto zaznaczyć, że są dość wysokie, a gumy dobrze opinają przedmioty. Idealnie nadają się do przenoszenia butelki z wodą czy termosu (w moim wypadku 0.5 l z kawą), a także puszki piwa. Są skonstruowane pionowo, dlatego też istnieje bardzo małe prawdopodobieństwo, by coś nam z nich wypadło. Od czasu do czasu noszę w jednej z nich także paczkę papierosów, chusteczki higieniczne czy śmieci (jeśli nigdzie nie było śmietnika). Do tego wszystkiego te kieszenie sprawdzają się idealnie.
Nieco powyżej kieszeni znajduje się rozwiązanie, za które należy się ogromny plus dla projektantów marki Deuter. Plecak całościowo ma pojemność 28 l, jest bardzo obszerny i w pełni zapakowany jest naprawdę bardzo szeroki (można powiedzieć, że na małej osobie – jaką jestem – wygląda dość groteskowo). Po bokach plecaka zamontowano na ukos pasy kompresyjne, dzięki którym w mgnieniu oka zmienimy szerokiego giganta w chudego krasnoludka. Ponieważ pasy to w zasadzie troki z plastikowymi klamrami możemy w zasadzie dowolnie sterować szerokością naszego plecaka. Jeśli np. mamy bardzo dużo rzeczy i plecak „pęka w szwach” nie ma problemu, by wszystko zmieścił, jeśli jednak niesiemy kilka małych przedmiotów, to plecak zmieni się w dużo bardziej komfortowy. Mimo że nie jest to innowacyjne rozwiązanie, to dopiero podczas obcowania z Deuterem dostrzegłem jego potencjał (jakoś przy plecakach ekspedycyjnych nie robiło to aż takiej różnicy – tak siak był spory). Tutaj możemy mieć równocześnie plecaczek na wyjście na miasto jak i plecak – biuro, w którym zmieścimy wszystko, co potrzebujemy.
Czytaj całość na: http://testyoutdoorowe.pl