Tekst: Jakub Radziejowski
Lubię przewodniki wspinaczkowe – nie będę tego ukrywał. Mogę nawet napisać, że staram się je kolekcjonować. Zbieram praktycznie wszystko, co ukazuje się na temat wspinania w Polsce, oczywiście ze szczególnym uwzględnieniem przewodników po Tatrach. I nie sposób nie zauważyć, że tego ostatniego nam brakuje.
Od czasów tzw. „Głazka” („Najciekawsze wspinaczki skalne Tatr Polskich” red. Grzegorz Głazek i Ziomek J. Wirski) i przewodnika „Kocioł Kazalnicy i Kazalnica Mięguszowiecka, ściany północne i północno-wschodnie” Jana Żurawskiego – ukazały się wyłącznie monograficzne tomiki poszczególnych masywów autorstwa Władysława Cywińskiego – bardzo ciekawe, szczególnie z racji tego, że obejmują rejony Tatr pomijane często przez inne publikacje (jak choćby najnowszy, 13 tom po masywie Kasprowego Wierchu i jego okolicach), jednakże nie będące w stanie zastąpić przewodnika takiego, jak wspomniany „Głazek”, całościowo obejmującego polską część Tatr i koncentrującego się głównie na dokładnych i precyzyjnych schematach. W ciągu ostatnich kilku lat, za sprawą Grzegorza Głazka (Master Topo) ukazało się też kilka topo-plakatów – wydawnictw więcej niż cennych, bardzo ładnie wydanych, z dokładnie naniesionymi drogami, jednakże nie mających szans na zastąpienie przewodnika wspinaczkowego; a do zabrania w ścianę wyłącznie przy okazji ścian mniejszych – Kościelca, Mnicha czy Zamarłej Turni (trudno jednakże korzystać z tych plakatów w przypadku Kazalnicy czy wschodniej ściany MSW). Jednym słowem – świetne uzupełnienie przewodnika, którego nie ma...
W tej sytuacji pojawia się na rynku pierwszy od lat, nowoczesny w zamyśle, przewodnik monograficzny po „najgłośniejszym” bodajże w ostatnich latach szczycie polskich Tatr – Mnichu (z racji prowadzonej tam akcji „Tatry bez młotka”). Autorem przewodnika jest Andrzej Marcisz, jedyny, który ma na swoim koncie
wszystkie (!) drogi na tej górze. Autorem rysu historycznego jest wraz z Andrzejem, Piotr „Szalony” Korczak – drugi z zaangażowanych w przeobrażenia Mnicha ostatnich lat. Trudno o lepszą rekomendację. Wydawcami są Andrzej Marcisz i portal wspinanie.pl.
Przewodnik ten jest niczym „
wash and go”, łączy dwa w jednym: przewodnik-książeczkę wraz z modnymi ostatnio topo-plakatami. Tych ostatnich jest aż osiem, z czego tylko jeden to zdjęcie Mnicha bez wrysowanych dróg – do powieszenia na ścianie. Reszta to zdjęcia różnych ścian Mnicha o różnych wystawach, w większym lub mniejszym powiększeniu. Dzięki tak rozrysowanej topografii tego najbardziej chyba znanego szczytu, nie sposób nie trafić w wybraną przez siebie drogę; co więcej, gwarancją „jakości” są autorzy tejże monografii – osoby, które opisywane ściany znają jak nikt inny, choćby z racji kilkunastu własnych dróg na Mnichu. Tak więc każda z linii jest dokładnie wrysowana na przynajmniej dwóch plakatach i prezentowana pod różnym kątem oraz w różnym oświetleniu. Każdy wyciąg jest dokładnie zaznaczony i rozrysowany; dzięki wspomnianej precyzji trudno pominąć właściwe stanowiska podczas wspinaczki. Można wręcz zacząć zastanawiać się, czy korzystający z plakatów mają szansę na „prawdziwy on-sight” :-)
Plakaty są więcej niż aktualne – zawierają nawet kilka linii, które, jak się domyślam, w pełni zostaną oddane do użytku (czyt. poprowadzone) w nadchodzącym sezonie.
Każda z dróg opisana jest dwojako – posiada cyfrę jako samodzielna linia (jeśli jako taka była prowadzona, np.
Droga Łapińskiego oznaczona jest cyfrą 7) oraz w rozpisaniu na poszczególne wyciągi, które w połączeniu z innymi drogami mogą dać autorską kombinację (w przypadku wspomnianej
Drogi Łapińskiego są to wyciągi, w zależności od wariantu – od 7A do 7J). Niesie to za sobą pewną istotną w mojej opinii konsekwencję. Poszczególne wyciągi na Mnichu stanowią bowiem obecnie samoistne drogi sportowe, a pierwotne linie schodzą niejako na drugi plan. Nie oceniam czy to dobrze, czy źle – być może skałkowy charakter Mnicha rzeczywiście usprawiedliwia takie podejście. Wolałbym jednak, żeby w przypadku innych przewodników po Tatrach unikano tego typu zabiegu – być może jestem tradycjonalistą. Zresztą podobnie jest z ideą plakatów – o ile
świetnie sprawdzają się w przypadku Mnicha –
nie sprawdzą się nigdy w przypadku ŻTM-u,
Kazalnicy czy Cubryny i jeszcze wielu większych ścian, gdzie orientować się będziemy raczej według schematu niż rzutu poglądowego całej ściany.
Książeczka, która tworzy wraz z plakatami całość przewodnika, składa się z dwóch części. W pierwszej („Mnich – bez ostatniego rozdziału”) znajdziemy ciekawy rys historyczny wraz ze zdjęciami bohaterów ściany sprzed lat oraz ze współczesnych wspinaczek na nowych –
stricte sportowych – drogach. Tekst ten jest autorskim spojrzeniem na historię Mnicha ze szczególnym uwzględnieniem wschodniej ściany.
Druga część książeczki zawiera opis wszystkich dróg...
Ciąg dalszy:
Góry, nr 5 (168) maj 2008
(kg)