Poniżej zamieszczamy dodatkowe szczegóły na temat tego przejścia.
Dotarcie do bazy (znajduje się ona na wysokości 5140 m) pod północną ścianą Chang Himal (6750 m) zajęło Anglikom dwa dni jazdy samochodem terenowym i dziesięć dni karawany.
Zespół działał w ścianie przez pięć dni, od 29 października do 2 listopada. Biwaki w ścianie były nie najgorsze, ale daleko im było do komfortowych. Sporą część terenu śnieżno-lodowego o nastromieniu do 70 stopni zespół pokonał bez asekuracji. Kluczowe odcinki mikstowe zostały wycenione na M6, jednak większość drogi to trudności z przedziału M4/ M5, cześć z nich niestety posiadała bardzo kiepską asekurację.
Północna ściana Chang Himal z wrysowaną drogą. Fot. Andy Houseman
Źródło: http://mtnequipment.blogspot.com/
Pierwszy biwak przypadł na wysokości 6000 m – przez większość tego dnia zespół wspinał się bez asekuracji śnieżno-lodowym kuluarem o nastromieniu do 70 stopni. Teren ten był przedzielony jednym wyciągiem mikstowym wycenionym na M4+. Anglicy tego dnia z powodu ogromnego zmęczenia i dość szybkiego zyskania znacznej wysokości postanowili zakończyć swą wspinaczkę około godziny piętnastej. Na pewno w podjęciu tej decyzji pomógł fakt, iż znaleźli oni dobre miejsce na rozbicie ich małego namiotu ścianowego.
Andy rozpoczyna wspinaczkę z miejsca biwaku drugiego dnia. Fot. Nick Bullock
Źródło: http://mtnequipment.blogspot.com/
Kolejny dzień to pokonanie Drugiej Bariery Skalnej - tak autorzy przejścia jeszcze z bazy nazwali ten fragment ściany. Tego dnia udało się pokonać siedem wyciągów, w tym najtrudniejszy technicznie na całej drodze wyceniony na M6. Wspinaczkę zakończono o godzinie dziewiętnastej, a biwak wypadł na wysokości około 6200 m.
Nick na drugim kluczowym wyciągu drugiego dnia. Fot. Andy Houseman
Źródło: http://mtnequipment.blogspot.com/
Trzeciego dnia najpierw przez dwie i pół godziny zespół wspinał się symultanicznie przez śnieżno-lodowy kuluar o nastromieniu do 70 stopni, który to doprowadził do kolejnego pasma skały. Tego dnia udało się pokonać jeszcze dwa trudne, wycenione na M4 wyciągi mikstowe. Biwak, który założono na komfortowej półce, wypadł na wysokości około 6550 m.
Kolejny dzień to atak szczytowy. Po zostawieniu całego sprzętu biwakowego, zupełnie „na lekko”, co - jak donosi Bullock - dało się naprawdę odczuć, Anglicy ruszają centralnie przez pola śnieżne na szczyt. Ten dzień był bardzo zimny i wietrzny. Dodatkowo praktycznie całe pole śnieżne o nastromieniu do 70 stopni, a później ostra grań o nastromieniu do 50 stopni, to bardzo słaby, jak to go określił Bullock, „peruwiański”, czytaj: kopny i nie związany śnieg. Po półgodzinnym pobycie na szczycie Anglicy rozpoczęli zejście do miejsca swojego ostatniego biwaku.
Na szczycie. Fot. Nick Bullock
Źródło: http://mtnequipment.blogspot.com/
Piątego dnia pobytu w ścianie, z samego rana, zespół rozpoczął trwające trzynaście godzin zjazdy. Nie były one zbyt komfortowe i czasami kosztowały trochę nerwów, zwłaszcza gdy nie udawało się założyć nic więcej niż jednego słabego Abalakowa...
Po piętnastu godzinach szczęśliwi, ale również mocno zmęczeni Anglicy, osiągnęli swoje namioty bazowe.
Na koniec to, na co wszyscy czekają najbardziej - wycena zdaniem autorów (a umówmy się - mają do czego porównywać, ich wspinaczkowe CV jest naprawdę imponujące): ich linia na Chang Himal to ED+ M6 (Scottish 7) 70 ok. 2000 m.
Zespół składa ogromne podziękowania wszystkim, którzy pomogli w realizacji projektu. Są to: Mountain Equipment, Black Diamond, Scarpa, Mammut, DMM, SIS (Sports in Science).
Finansowo wyprawę wsparły następujące organizacje: Nick Estcourt Award, Shipton-Tilman Grant, Mark Clifford Grant, MEF Grant, BMC Expedition Award i The Lyon Equipment Award.