Słoweniec znajduje się ranny gdzieś w ścianie siedmiotysięcznika Langtang Lirung znajdującego się w północnym Nepalu (więcej informacji znajdziecie
tutaj).
Akcja ratunkowa, zarówno ta „wspinaczkowa” prowadzona przez Sherpów wysokościowych, którzy zaporęczowali wcześniej teren do wysokości 6100 m, jak i ta z użyciem śmigłowców ma zostać wznowiona jutro (w sobotę, według czasu nepalskiego) wczesnym rankiem, przynajmniej takie są założenia (wszystko oczywiście będzie zależało od pogody).
Również w sobotę rano, do bazy pod Langtang Lirung mają przylecieć dwa kolejne helikoptery z bardzo doświadczoną ekipą ratowników z jednostki ratunkowej z Zermatt.
Poszukiwania z powietrza, które miały miejsce w wtorek, a także poszukiwania „z ziemi”, przeprowadzane przez znajdujących się w ścianie Sherpów nie przyniosły niestety efektów – ciągle nie wiadomo, gdzie dokładnie Humar się znajduje, a ściana, w której prowadzone są poszukiwania należy do bardzo rozległych.
Niestety z dodatkowych szczegółów, jakie się pojawiły na temat ostatnich rozmów z Tomazem można wnioskować, iż jego stan jest gorszy niż się tego wszyscy spodziewali.
Dawa Sherpa z agencji Asian Trekking, która obsługiwała wyprawę Słoweńca opowiedział serwisowi ExplorersWeb szczegóły ostatnich połączeń satelitarnych z Tomazem:
"Wieczorem dziewiątego listopada, Asian Trekking przyjęła ratunkowe zgłoszenie od Jagata, członka ekipy obsługującej Base Camp wyprawy: Tomaz miał wypadek na wysokości około 6300 metrów i prosi o natychmiastowa pomoc... [wtorek] o 10 rano Tomaz ostatni raz dzwonił do Jagata. Rozmowa była bardzo krótka. Tomaz zdawał się być w bardzo krytycznym stanie, a jego głos brzmiał bardzo słabo. Jego ostatnie słowa to: „Jagat, this is my last!” W późniejszym okresie nie było już z nim kontaktu."