facebook
 
nowy numer GÓR
 
 
 
 
 
szukaj
 
 
 
Nasz kanał RSS
2016-05-27
 

PARK JURAJSKI 4,5 czyli survivalowa majówka w jasKEENi

Świeża zieleń paproci , anemiczna biel skał i nasiąknięte wodą mchy, oblepiające wejście do jaskini.

Nisko wiszące chmury nie wróżą niczego dobrego, więc kilkadziesiąt człekokształtnych postaci, schowanych pod wielkim łukiem wapiennego dachu, coraz szybciej wystukuje rytm jakiegoś tajemnego rytuału. Trwa desperacka walka o ogień. Zmarznięte dłonie bezskutecznie pocierają krzesiwami. Wreszcie jest – iskra rozpala nikły płomyczek, który po chwili przeradza się w niosące życiodajne ciepło ognisko. – Wygląda na to, że przeżyjemy – z ulgą stwierdza przewodnik stada –niech ktoś wyśle tę dobrą nowinę na facebook!

 

Atawizm? To chyba coś, co sprawia, że czujemy się szczęśliwi, spoglądając bezmyślnie w ogień. Pewnie też to jego sprawka, gdy jakaś wewnętrzna siła skłania nas do porzucenia wygodnych foteli i zaszycia się, choćby na dobę, w wilgotnej jaskini, aby własnymi rękami przygotować podstawowe narzędzia, zapewnić sobie schronienie i posiłek. Tym razem w roli kreatora atawistycznych odruchów wystąpiła marka obuwia trekkingowego KEEN, która wraz z ekspertami od ekwipunku podróżniczego oraz z ratownikami z jurajskie Grupy GOPR, zaprosiła podróżników-blogerów oraz przedstawicieli outdoorowych mediów do sprawdzenia swoich sił i sprzętu podczas survivalowej majówki. Dzięki temu 30-osobowa ekipa obuta w najnowsze modele KEENów oraz wyposażona w śpiwory i plecako-torby marki Peme (dostępnej w sklepach Presto), a także sowicie zaopatrzona w akcesoria survivalowe prosto od specjalistycznego producenta Bushmen Travel Gear, spędziła 2 dni w iście ekstremalnych warunkach.

Jura Krakowsko-Częstochowska, zwłaszcza północna jej część, wydaje się miejscem idealnym na tego rodzaju wyprawę. Tu właśnie chronili się ludzie pierwotni, którzy akurat w sztuce przeżycia byli najlepszymi ekspertami. Zamieszkiwali skalne schroniska, czyli płytkie jaskinie, więc nam nie pozostało nic innego, jak wziąć przykład z prawdziwych znawców tematu. Na naszą „bazę” wybrana została Jaskinia Jasna w Dolinie Wodącej. Korzystając z osłony, jaką zapewniał potężny skalny okap, mogliśmy przygotować w miarę wygodne (choć bez przesady) miejsca do spania i brać udział w szkoleniach survivalowych.

 

Survival… hmm, pojęcie nieco już wyświechtane, więc nie wywołuje nadmiernych emocji. Zwłaszcza u ludzi takich jak my, których pasją są góry, więc zdarza nam się „krzaczyć” w prymitywnych warunkach. Takie też było i moje podejście, jednak tematy poruszane przez Piotra z marki Bushmen Travel Gear, kazały mi zmienić zdanie. Otóż survival to genialnie proste patenty, umożliwiające proste życie. A właściwie przeżycie. Jak to jednak z prostymi sprawami bywa, najtrudniej na nie wpaść samemu i tu właśnie zaczynała się rola Piotra – pokazał, jak za pomocą solidnego noża można zrobić właściwie wszystko: przeciąć grubą gałąź, rozpalić ognisko (przy pomocy krzesiwa) lub zmontować z belek dowolną konstrukcję – na przykład ramę A, przydatną do transportu, budowy schronienia, a nawet wygodnego siedzenia przy ognisku. Równie interesujące okazały się informacje, jak wiele zastosowań może mieć płachta NRC lub jej solidniejsza wersja, tak zwana płachta Thermo Tarp, której rozmiary (3x2 m, 700 g) powalają przygotować bardzo wygodne schronienie w niemal każdych warunkach – z zimowymi włącznie, ponieważ Tarp jest pokryty odbijającą promieniowanie cieplne powłoką i działa jak termos. Choć uważam się za „outdoorowca”, który każdą wolną chwilę spędza w kontakcie z naturą, to jednak szkolenia Piotra okazały się dla mnie w dużej mierze odkrywcze, a trwające prawie godzinę próby rozpalenia ognia za pomocą krzesiwa kazały z pokorą ocenić moje zdolności przeżycia ;).

Po pracowitym dniu nadszedł wieczór, podczas którego mogliśmy korzystać ze zdobytych umiejętności i przygotowanych za dnia zasobów: konstrukcji, opału i pożywienia. Nad ogniskiem na dwóch ramach A opiekało się jedzenie, a nawet bulgotał tradycyjny napój ludzi pierwotnych, czyli grzane wino galicyjskie ;). Pozostałe ramy służyły do wygodnego siedzenia, co pozwoliło skupić uwagę na ciekawych, podróżniczych opowieściach, a nie na cierpnących nogach, natomiast w zakamarkach jaskini czekały rozłożone legowiska. Mijający dzień był pochmurny i lekko deszczowy, natomiast nadchodząca noc zapowiadała się naprawdę rześko – mimo wróżonych tu i ówdzie zmian w klimacie, tak zwani „zimni ogrodnicy” trzymają się nad wyraz dobrze, więc w nocy miało być raptem kilka stopni powyżej zera. No ale właśnie takie warunki odróżniają survivalową wyprawę od familijnej majówki, więc nikt nie narzekał, natomiast w przetrwaniu nocy w komfortowych warunkach pomogły śpiwory marki Peme.

 

Następny dzień obudził nas anemicznym światłem, ledwie rozświetlającym mroki jaskini. Z pewnością nie przegonił chłodu, więc wszyscy korzystali z ciepła ogniska, na którym przyrządzona została jajecznica na pokrzywach. Gdy posiłek przerodził się w energię, zabraliśmy się za zwijanie obozowiska i dokładne uprzątnięcie jaskini ze śmieci, bowiem tym różnimy się od ludzi pierwotnych, że nasze odpady nie są atrakcyjne ani historycznie, ani wizualnie – przynajmniej przez najbliższe 10 000 lat.

Nad bezpiecznym przebiegiem wyprawy czuwała ekipa Jurajskiej Grupy GOPR, która swoim profesjonalnym podejściem zaskarbiła sobie sympatię wszystkich uczestników. Natomiast marka KEEN postanowiła kontynuować współpracę, zaopatrując ratowników w obuwie niezbędne do

niesienia pomocy na szlakach.

 

W trakcie survivalowej majówki uczestnicy mieli do dyspozycji:

- akcesoria turystyczne Bushmen Travel Gear;

- wyposażenie podróżne marki Peme;

- obuwie trekkingowe KEEN.

 

 

FILMIK MAJÓWKA Z KEEN SHORT VER

 

Zdjęcia: Dorota Credo i Piotr Gruszkowski

Więcej nowości i ciekawych artykułów znajdziesz na naszym nowym serwisie: www.magazyngory.pl
 
Kinga
 
2024-03-14
BIZNES
 

Apidura – nowa marka dla bikepackerów

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-03-13
BIZNES
 

Fjallraven Classic 2024

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com