facebook
 
nowy numer GÓR
 
 
 
 
 
szukaj
 
 
 
Nasz kanał RSS
2014-04-02
 

Grzegorz Gajaszek - Bio Instruktora

Drugi wywiad z cyklu "Bio Instruktora" to rozmowa z Grzegorzem Gajaszkiem. Zapraszamy do lektury!

Data urodzenia: 21.03.1970, Puławy
Staż wspinaczkowy: od około 1994 roku
Najlepsze RP: VI.4+
Uprawnienia instruktorskie/trenerskie i rok nadania: 2002 – Instruktor Wspinaczki Sportowej, 2008 – Trener Wspinaczki Sportowej

 

 

Grzegorz Gajaszek. Fot. Agnieszka Kozłowska


Instruktor
Początek… Początek to duży zbieg okoliczności. Prowadziłem sekcję wspinaczki sportowej Uniwersytetu Marii Curie - Skłodowskiej w Lublinie w latach 1999–2001 roku (w Kotłowni :-)). Od 2001 roku jestem trenerem sekcji wspinaczki sportowej Skarpa Lublin. Od 2004 roku pracuję jako trener sekcji wspinaczkowej Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie, a od 2009 roku sekcji Politechniki Lubelskiej. Od 2002 roku uczestniczyłem wraz z Marcinem Bibro, Tomaszem Kuglerem, Arkadiuszem Kamińskim, Andrzejem Beno i Grzegorzem Tuckim w pracach Komisji Wspinaczki Sportowej Polskiego Związku Alpinizmu. Oczywiście to duży skrót. Były przerwy, zmieniali się ludzie. Najbardziej pracowity okres to współpraca z Tomaszem przy budowie fundamentów i bardzo pouczająca praca z Grzegorzem i Andrzejem, kiedy próbowaliśmy wprowadzić wspinaczkę sportową na tor aktualnych nurtów w sporcie. Obecnie cała moja energia skupia się na pracy z zawodnikami sekcji wspinaczki sportowej Pol - Inowex Skarpa Lublin i na lubelskiej wspinaczce akademickiej.

Szkoła
Nie mam swojej szkoły. Jestem pomysłodawcą powstania sekcji wspinaczkowych i budowy ścian wspinaczkowych w Lublinie. Klub UKS Skarpa Lublin istnieje od 1995 r. w Szkole Podstawowej nr 28 i jest klubem wielosekcyjnym. Sekcja wspinaczkowa powstała w 2001 roku. Nie rozmawialibyśmy teraz (zapewne byłbym trenerem pływania lub lekkiej atletyki :-)) gdyby nie Wacław Sonelski. To dzięki jego inicjatywie powstała akcja „Ścianka w każdej szkole” finansowana w 50% przez Ministerstwo (nie pamiętam jak wtedy nazywało się ministerstwo odpowiedzialne za sport - MENiS?). Cała akcja była pod szyldem Polskiego Związku Alpinizmu. Wielkim wyzwaniem był kurs instruktorski na AWF-ie w Katowicach pod wodzą Wacława. Kto kończył ten kurs, ten wie o czym mówię… Obecnie Skarpa to dobrze zorganizowana sekcja z nastawieniem na pracę z dziećmi i młodzieżą. W sekcji pracują trzy osoby. Monika Prokopiuk działa na „pierwszej linii frontu” – pracuje z najmłodszymi, początkującymi dziećmi w wieku od 5 lat. Michał Kawecki prowadzi zajęcia rekreacyjne z dziećmi i młodzieżą. Cieszą się one dużym zainteresowaniem. Są to grupy młodych ludzi, którzy lubią to, co robią. Michał jest również naszym szefem konstruktorów dróg wspinaczkowych. Ja pracuję z zawodnikami z zacięciem wyczynowym w wieku od 10 do 27 lat.

Prywatnie
Patrząc z perspektywy czasu jestem szczęściarzem. Jestem szczęśliwym ojcem i mężem. Mimo świadomości upływu czasu, ciągle się uczę. Staram się rozwijać zarówno na polu fizycznym, duchowym jak i intelektualnym, nie zapominając, że te trzy filary człowieczeństwa są tak samo ważne. Sport to tylko jeden z elementów mojego życia.


Pochodzę z Puław, gdzie rozpocząłem swoją przygodę ze sportem. Sportem wyczynowym zajmuję się już… 37 lat. Wspinaniem zaraziłem się mając 24–25 lat podczas wizyty w Dolinie Kobylańskiej. Kurs wspinaczki skalnej ukończyłem u Krzysztofa Królikowskiego (LKW Lublin), a taternicki zrobiłem u Jacka Jani (Zakopane). Przygodę z Tatrami i Alpami zawiesiłem po narodzinach mojej pierwszej córki. Wspinam się w skałach na drogach o trudnościach adekwatnych do mojej aktualnej formy. Uwielbiam polską Jurę i polskie piachy (Czarnorzeki). Lubię krótkie, syte drogi RP, najlepiej z miejscami odpoczynkowymi :-). Bouldery w Brodach, Kamieńcu, Adamowie… polecam! Sporo podróżuję po świecie, ale nie znalazłem jeszcze dla siebie skał, które bardziej mi odpowiadają niż nasze polskie rejony. No, ale nie byłem jeszcze w wielu miejscach, np. w Szwajcarii, czy w Fontainebleau.

 

 

Pierwsze dotknięcie skały. Dolina Kobylańska 1993r. Fot. arch. Grzegorz Gajaszek

 

W jakich aspektach praca instruktora wspinaczki prowadzącego zajęcia z dziećmi/młodzieżą jest trudniejsza (bardziej wymagająca) od pracy z dorosłymi, a w jakich łatwiejsza i dlaczego?
Ta praca nie jest ani trudniejsza ani łatwiejsza. Jest inna. Moja jest o tyle „łatwiejsza”, że pracuję z zawodnikami po selekcji – sam wybieram te osoby. Mam komfortową sytuację, ponieważ wszystkich swoich zawodników znam od dziecka. Obowiązuje nas główna zasada: chcemy razem pracować – to pracujemy; nie chcemy razem pracować – to się rozstajemy (najczęściej w sposób pokojowy i cywilizowany :-)). Zdecydowanie nie chciałbym być nauczycielem. Dostajesz klasę w której 20% dzieci chce, 20% nie chce się uczyć, a 60% nie wie, czego chce. Trzeba mieć powołanie pedagogiczne i wielkie umiejętności, żeby w dzisiejszych czasach być nauczycielem. Wracając do treningu. Kiedyś słuchając dobrego wykładu KSN utkwiło mi w głowie zdanie: „dziecko to NIE mały dorosły”. W swojej pracy trenerskiej stosuję sprawdzone metody związane z teorią i praktyką treningu sportowego. Fundamentalna zasada to nie szkodzić. Lepiej zrobić jedną serię mniej, niż jedną za dużo. Lepiej podnieść o jeden kilogram mniej, niż o jeden kilogram za dużo. A głównym zadaniem trenera jest, żeby zawodnik – niezależnie od wieku – zrobił tyle, ile trzeba: ani za dużo, ani za mało. Proste? Raczej nie.

Co twoim zdaniem predysponuje instruktora do pracy z dziećmi/młodzieżą?
Jeżeli potrafisz ze swojego słownika wykreślić słowo „ja”, to możesz zacząć zastanawiać się, czy chcesz pracować jako instruktor, trener. Jeżeli zastanawiasz się za długo, to nie nadajesz się to tej pracy. Dzieci są bezwzględne. Szybko się przekonasz, czy dokonałeś dobrego wyboru :-).

 

 

Grzesiek i jego podopieczni. Fot. arch. G. Gajaszek


Co dla ciebie – instruktora/trenera – jest najtrudniejsze w twojej pracy i dlaczego?
Zdecydowanie najtrudniejsze jest to, że chcąc być w Polsce trenerem musisz być również: kierowcą, biurokratą, działaczem sportowym, bankierem, kucharzem, dziennikarzem, a często również „rodzicem”. W całej swojej naiwności mam nadzieję, że jednak to się zmieni i będę mógł więcej swojego czasu poświęcać na pracę trenerską .

Co sprawia ci największą radość i satysfakcję?
Największą satysfakcję w pracy trenerskiej sprawiają mi moi zawodnicy. I nieważne, czy widzę łzy radości czy smutku. Kiedy w tej całej sportowej zabawie odczuwamy… to znaczy, że żyjemy. Radość sprawia mi świadome dążenie do celu. To, że sami ten cel wyznaczamy i sami możemy wybrać drogę, którą podążamy.

Jaką masz receptę na to, by ustrzec się rutyny w swoim fachu?
W pracy trenerskiej rutyna jest niezbędna. Sztuka polega na zachowaniu odpowiednich proporcji między rutyną a innowacją, czasami też improwizacją.

Twoi podopieczni mają na swoim koncie spore osiągnięcia na arenie polskiej i międzynarodowej. Czy jako trener masz jakiś „przepis na sukces” :-)?
Przepis: 15% talentu + 15% szczęścia + 70% ciężkiej pracy.

Czy możesz się podpisać pod stwierdzeniem: „odkąd stałem się instruktorem wspinaczki samo wspinanie przestało mnie pasjonować”?
Nie mogę się podpisać pod takim stwierdzeniem. Uwielbiam zawody. Bardzo przeżywam każdą imprezę, niezależnie czy są to zawody dzieci, czy Mistrzostwa Świata. Każda sekunda biegu, każdy ruch na drodze, rozwiązany czy nierozwiązany problem jest inny i ciekawy. Lubię się wspinać i jeżeli czas mi na to pozwala, to robię to. Oczywiście nie na takim poziomie jak moi zawodnicy. We wspinaniu pasjonujące jest to, że każdy może znaleźć drogę dla siebie. I naprawdę nie ma znaczenia czy ta droga ma 5, 15, 20 czy 8000 metrów.

 

 

Tatry, rok 1998. Fot. arch. G. Gajaszek

 

Czy jesteś wspinaczem-trenerem czy trenerem-wspinaczem? Która z wymienionych zależności powinna być twoim zdaniem tą właściwą dla instruktora/trenera wspinaczki?
Żeby być dobrym wspinaczem, trzeba się wspinać :-).
Żeby być dobrym trenerem, trzeba pracować jako trener.
Życie pokazuje, że w sporcie nie ma kompromisów.

Co w twoim sercu instruktora/wspinacza jest magnezją wyryte?
Wspinaczka to pasja, zabawa, wszechstronna forma ruchu, wymagający sport i przygoda na całe życie.

Bardzo dziękuję za rozmowę.
Pytała: Aga Adamiecka

Więcej nowości i ciekawych artykułów znajdziesz na naszym nowym serwisie: www.magazyngory.pl
 
Kinga
 
2024-03-25
GÓRY
 

Ferraty w Dolomitach – przegląd subiektywny

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-03-04
GÓRY
 

Tomek Mackiewicz. Pięć zim pod Nanga Parbat

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-02-12
GÓRY
 

VI Memoriał Olka Ostrowskiego

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-02-01
GÓRY
 

24 000 metrów w pionie w 24 godziny

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-01-30
GÓRY
 

Kobiecy skiturowy trawers Tatr Wysokich

Komentarze
0
 
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com