facebook
 
nowy numer GÓR
 
 
 
 
 
szukaj
 
 
 
Nasz kanał RSS
2017-03-20
 

John Gill – Ojciec Boulderingu

TRENING


Prawdopodobnie zgodzisz się ze starym powiedzeniem, że najlepszym treningiem do wspinania jest samo wspinanie? 
     Podejrzewam, że tak jest.

 

Czy widzisz ryzyko w nadmiernym koncentrowaniu się wspinacza na treningu, które polega na tym, że trening staje się celem samym w sobie i stanie się ważniejszy od wspinania? 
     To wcale nie musi być coś szczególnie złego. Wystarczy spojrzeć na kata w sztukach walki. Nie ma nic niebezpiecznego w znajdywaniu radości  w ćwiczeniu fizycznym – w skupieniu i koncentracji – nawet jeśli odciąga cię ono od pierwotnego celu.

 

Czy trenowałeś także w dni wspinaczkowe, czy też starałeś się rozdzielać dni treningowe i wspinaczkowe? 
     Trenowałem tylko w dni, podczas których się nie wspinałem. Kiedy służyłem w Air Force, czy też mieszkałem na Południu i nie miałem możliwości wspinania się w skale, trening stał się bardzo istotny. W przeciwnym razie rzuciłbym wspinanie.

 

John Bachar studiował książki na temat teorii sportu, gromadzące doświadczenia z innych dyscyplin i starał się przenieść je na grunt wspinania. Czy ty również interesowałeś się szeroko rozumianą teorią sportu? 
     Nieszczególnie.

 

Czy wciąż interesujesz się teorią wspinaczkowego treningu, może czytasz książki o nim traktujące? Ciekaw jestem, czy interesuje cię, jak się ma podejście do treningu, jakie prezentowałeś do metod, które lansuje się obecnie?
     To wszystko stało się bardzo naukowe. Być może wprowadziłem pojęcie specyficznego treningu do wspinania w środowisku wspinaczy amerykańskich, ale inni udoskonalili techniki treningowe, osiągając w tej materii wysoki stopień zaawansowania. Jako że obecnie moim celem nie jest progres treningowy (teraz staram się po prostu nie poddać za szybko deterioracji!), nowe spojrzenie na trening nie jest dla mnie szczególnie interesujące.

 

Waga na jednej ręce. Prawdopodobnie wynalazek Gilla.

 

A czy wciąż wykonujesz jakiś rodzaj treningu gimnastycznego, czy koncentrujesz się raczej na wspinaniu? 
    Trochę ćwiczę w mojej mini sali gimnastycznej w garażu. Przechwyty na przewieszonej drabinie i tego typu rzeczy. Do dzisiaj jestem w stanie przejść na samych rękach po trzymetrowej listewce o szerokości 1,5 cm, także moja siła uchwytu wciąż jest – jak na takiego staruszka – całkiem niezła.

 

 

Czy po latach mógłbyś wskazać błędy, jakie popełniłeś w swoim treningu? 
     W tamtym czasie rzeczy, które robiłem były dla mnie właściwe. Nie chciałem być tylko 
i wy­łącznie wspinaczem. Chciałem rozwijać się fizycznie i pracować nad atletycznym wyglądem. Przy dzisiejszym poziomie wspinania oraz w przypadku ambicji rozwoju tylko umiejętności wspinaczkowych takie podejście nie byłoby zbyt efektywne. Duże mięśnie nie są czymś, co jest dzisiaj potrzebne. Wprost przeciwnie do dobrych genów. Niska waga jest zaś błogosławieństwem.

 

Które ze swoich sztuczek siłowych uważasz za najtrudniejsze do powtórzenia? 
     Wagę jednorącz, podciąganie się na jednym palcu jednej ręki i „szmata” na półcalowej [około 1,25 cm – pd] listewce.

„Szmata” na jednym palcu. 

 

Jak długo byłeś w stanie utrzymać wagę na jednej ręce? 
     Około trzech sekund. Zarzuciłem to ćwiczenie lata temu.

 

Kiedy poczułeś, że tracisz swoje możliwości siłowe bądź gimnastyczne? Jaka zdolność zaczyna pogarszać się 
w pierwszej kolejności? 
     Pierwsza jest siła palców, ale niekoniecznie. Trzeba też uważać na barki  i plecy. Ja jestem już nieźle pokasowany, ale ciągle mogę się jeszcze powspinać. Traci się to, czego się nie ćwiczy. Jeśli nie chce się,  aby jakaś cecha uległa pogorszeniu,  trzeba po prostu nie ustawać w jej ćwi­czeniu!

 

„Jeśli zmierzasz do zbliżenia się do prawdziwego maksimum swoich możliwości, musisz w końcu złapać kontuzję, zapalenie ścięgien i tego typu sprawy. Kiedy przytrafi ci się coś takiego, będziesz już wiedział nieco więcej na temat granic swoim możliwości” – to słowa Johna Bachara. Ciekaw jestem, czy zgadzasz się z nimi i czy uważasz, że twoje kontuzje też były nieuniknione?

     Jako stary człowiek mogę na pewno dać jedną radę – zachowanie ostrożności przy pracy nad swoim rozwojem fizycznym. Każda kontuzja kiedyś powróci, aby gnębić cię po latach.

 

Podczas okresów poważnych kontuzji zupełnie zaprzestawałeś większej aktywności fizycznej czy też uprawiałeś treking lub też lekkie wspinanie? 
     Tylko treking. Do wspinania wracałem bardzo powoli i ostrożnie.

 

Kiedy uczęszczałem na Uniwersytet w Chicago, kilka razy wspinałem się z niemieckim matematykiem, Helmutem Rohrlem [...] To były czasy, kiedy Hermann Buhl cieszył się fenomenalną reputacją. Helmut znał Buhla – a w każdym razie miał z nim styczność – i któregoś dnia powiedział mi, że Buhl potrafił podciągnąć się na jednym palcu jednej ręki. Nigdy wcześniej nie słyszałem o wspinaczu – czy też kimkolwiek innym – który był w stanie zrobić coś takiego. Wcześniej trenowałem podciągnięcia na jednej ręce[ ...], ale nigdy nie pomyślałem, aby spróbować na jednym placu. Co by nie powiedzieć, taki pomysł niósł w sobie wyzwanie. Rzecz nie okazała się wcale aż tak trudna do wypracowania. Wydaje mi się, że jeśli ktoś wie, jak naprawdę porządnie podciągać się na jednej ręce [...], to zrobienie tego samego na jednym palcu nie jest szczególnie trudne - John Gill w wywiadzie zamieszczonym w pierwszym wydaniu jego biografii „Master of Rock”  autorstwa Pata Amenta

 

Czy wraz z upływem lat zauważałeś jakieś znaczące zmiany w technice wspinaczkowej? Wydaje się, że największa rewolucja nastąpiła wraz z pojawieniem się sztucznych ścian. Gdy patrzy się na twoje zdjęcia, można zauważyć, iż technika skrętna nie była zbyt popularna w tych czasach. Wygląda na to, że często pokonywałeś przewieszenie, będąc w pozycji frontalnej. 
     Słuszna uwaga. Nigdy o tym nie myślałem! Gdybym był nieco wątlejszej postury, może skręcałbym się częściej! Jednak mając gabaryty, jakie miałem, ustawianie się bokiem prawdopodobnie jeszcze bardziej odsunęłoby mnie od skały. Technika skrętna i podhaczanie pięty, którego również nie używałem, były w moim odczuciu zbyt „małpie”! Trzeba pamiętać, że miałem szczególny program, który nie zakładał skupiania się wyłącznie na robieniu problemów, których nie mogli przejść inni. Liczyły się odczucia kinestetyczne. Wykręcanie ciała na skale w pozycjach podobnych do yogi niespecjalnie do mnie przemawiało.

 

 Ostatnia faza ulubionego ruchu Gilla, od którego zaczynał wiele ze swoich problemów, czyli „swing startu”, Pennyrile Forest, Kentucky. 

 

Jedną z Twoich ulubionych technik był „swing start”. Niektórzy bulderowcy mogą postrzegać go jako swego rodzaju „pójście na skróty”. Ciekaw jestem, czy próbowałeś robić różne wersje jednego problemu – skacząc  z ziemi i nie wykorzystując tej techniki – czy też, jeśli tak było łatwiej lub przyjemniej z kinestetycznego punktu widzenia, robiłeś dany problem tylko ze „swing startu”? 
     „Ground jump” lub też „swing start” był czymś więcej niż skokiem. Zakładał silne wypchnięcie się z ręki chwytającej niewielki chwyt, które w znaczący sposób wydłużało długość skoku (wystarczy spojrzeć na moje zdjęcie w Pennyrile Forest). Bardzo niewielu wspinaczy było w stanie efektywnie wykonać tę technikę. Zarówno pod względem stylu, jak i wykonania, była ona bardzo gimnastyczna. Po zrobieniu problemu  w taki sposób zwykle przechodziłem do następnego; wyjątkiem były sytuacje, w których ktoś prowokował mnie, abym zrobił bulder statycznie. Wtedy najczęściej podejmowałem wyzwanie. Tak było na Pinch Overhang w Horsetooth (Fort Collins, Colorado; jeden z najbardziej znanych bulderów w Ameryce – przyp. pd). Najpierw po prostu złapałem słynny dziś chwyt na ścisk, wybiłem się z ziemi i doskoczyłem do krawędzi, robiąc tym samym pierwsze przejście problemu. Ale jako że wyzwano mnie, abym przed wykonaniem dynamicznego ruchu stanął na skale, to zrobiłem to również w ten sposób.  Pamiętaj, że pod koniec lat pięćdziesiątych i na początku sześćdziesiątych było, oprócz mnie, bardzo niewiele osób zainteresowanych bulderingiem w Ameryce i w konsekwencji bardzo niewiele problemów, które nie były mojego autorstwa. Byłem zainteresowany eksploracją, niekoniecznie koncentrowaniem się na jednym problemie przez kilka dni. Wokół było zbyt wiele dziewiczej i zachęcającej do przejścia skały; skały, która nigdy nie poczuła na sobie ludzkich palców czy stóp, nietkniętej proszkiem magnezji.

 

 

Jedne z najsłynniejszych problemów Ameryki – drogi na Mental Block w Horestooth Reservoir. Zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara: Pinch Overhang (pierwsze przejście), Center Route (pierwsze przejście), trawers od Pinch Overhang do Center Route i Left Side.  Gill przeszedł je wszystkie w ciągu jednego dnia w 1968 roku. 


 

Wydaje mi się, że to pokolenie Hollowaya zaczęło robić statyczne – i przez to trudniejsze – wersje dynamicznych problemów. Podejrzewam, że ty, jako wyznawca dynamiki, nigdy nie włączyłeś się do takiego nurtu? 
     Nie przypominam ruchu, o którym mówisz. Wręcz przeciwnie, przykładowo Bob Williams zrobił w latach siedemdziesiątych statyczny problem we Flagstaff o nazwie Synchromesh. Później zrobił go dynamicznie, nazywając taką wersję Dynamomesh. Innym przykładem odwrotnej, niż opisałeś, tendencji był mój problem z 1959 roku 
o nazwie Red Cross Rock w Jenny Lake w Tetonach. Ja zrobiłem go dynamicznie, lecz inni wspinacze zaczęli wykorzystywać dodatkowy chwyt, którego specjalnie nie używałem, aby przechodzićgo statycznie. Problem robiony moim sposobem miał prawdopodobnie 5.13d (8b), ale przechodzony statycznie, przy wykorzystaniu dodatkowego chwytu, zasługiwał na wycenę około 5.12d (7c). Nie wygląda to mi na postęp.

 

 Trudny dynamiczny problem w Little Owl Canyon. 


Ciekaw jestem, czy kiedykolwiek próbowałeś na większą skalę treningu mentalnego? 
      Pod koniec lat pięćdziesiątych i na początku sześćdziesiątych robiłem ćwiczenia medytacyjne. Najpierw moją motywacją było zwiększenie moich możliwości fizycznych, ale największym zyskiem okazało się zwielokrotnienie przyjemności, jaką odczuwałem podczas wspinania w skale i to na dowolnym poziomie trudności.

 

Ale jak to wyglądało z wyobrażaniem sobie wspinania czy ćwiczeń gimnastycznych, nie medytowaniem w czasie wspinania, ale „nad” wspinaniem? Na swojej stronie napisałeś, że nie możesz już wykonać wielu ze starych sztuczek gimnastycznych, ale wciąż je czujesz. Zatem wydaje się, że odtwarzanie aktów fizycznych w „wewnętrznym teatrze” nie jest ci obce. Czy kiedykolwiek wykonywałeś takie ćwiczenia mentalne na większą skalę? 
     To bardzo ciekawe zagadnienie. Lata temu, kiedy byłem pod wrażeniem książek Carlosa Castenady, dowiedziałem się o czymś, co on nazywał „sztuką wyobraźni”. Kiedy doszedłem do pewnego stopnia zaawansowania w tej sztuce byłem naprawdę w stanie odbyć taką „wewnętrzną wspinaczkę”, która wydawała się równie realna, jak w rzeczywistości. To było niezwykle głębokie doświadczenie – wychodzące poza aspekt wspinaczkowy – i w zasadniczy sposób zmieniło moje postrzeganie życia duchowego. Tym, którzy są zainteresowani takimi eksperymentami, mogę dziś tylko powiedzieć, że instrukcje Castenady się sprawdzały.

 

Czy mógłbyś na koniec tej części dać naszym czytelnikom ogólną radę dotyczącą treningu? 
     Każdy z was jest inny. Musicie eksperymentować, aby odkryć, co jest dla was najlepsze. Nie spodziewajcie się, że podejście spod znaku „jedna rada dla wszystkich”, które prezentują niektóre książki lub poglądy lansowanych guru sprawdzi się akurat w waszym przypadku. Poza tym postarajcie się, aby trening był także zabawą – uczyńcie z niego jednocześnie rytuał i grę. Nie zapominajcie o częstych dniach odpoczynkowych i nie przesilajcie tych najmniejszych ścięgien. Niech postępy siłowe będą stopniowe i bezpieczne. Powodzenia!

 


Johna Gilla korespondencyjnie przepytał, całość zredagował i opracował: Piotr Drożdż 
Zdjęcia: archiwum Johna Gilla

 


Numer GÓRY 7- 8 (110 - 111) 2003


1 | 2 | 3 | 4 |
Więcej nowości i ciekawych artykułów znajdziesz na naszym nowym serwisie: www.magazyngory.pl
Maciek Szopa
 
2017-01-16
FOTO-VIDEO
 

Miejscówki Mniej Znane - Bafa Lake, Turcja

Komentuj 0
Łukasz Ziółkowski
 
2016-05-11
WSPINACZKA SPORTOWA
 

Komunikat w sprawie bulderingu w rejonie Kamiennej Góry

Komentuj 0
Łukasz Ziółkowski
 
2016-01-28
WSPINACZKA SPORTOWA
 

David Lama przyjeżdża na zawody boulderowe do Warszawy

Komentuj 0
Łukasz Ziółkowski
 
Goryonline
 
2015-06-26
WSPINACZKA SPORTOWA
 

Against Gravity 2015 
relacja i galeria

Komentuj 0
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com